Dziś nastruj mi dopisuje, czego nie mogę powiedzieć o wczoraj. Skończyłam wreszcie czytać drugie opowiadanie o Sherlocku Holmesie, uczyłam się na polskie. Czeka mnie jeszcze nieszczęsna rozszeżona historia. Masakra... Chiałabym już skończyć liceum. To by poniosło mnie na duchu. Nie chodzi o wolność, czy takie sprawy, ale o stuprocentową możliwość samorealizacji. Niestety z końcem szkoły jest związane coś, o czym nie chcę na razie mówić.
Co będzie dzisiaj motywem przewodnim wpisu? Niech pomyślę... Miłość. To najpiękniejszy motyw w dziejach ;P Tyle książek o niej powstało, tyle filmów, piosenkek, spektakli teatralnych... Wiecie co mnie wtym drażni? Niektóre nastolatki, czyli moje rówieśniczki zachowują się nieodpowiednio, gdy chodzi o uczucia. Co mam na myśli? Mhhhh. Niech sama pomyślę, za nim odpowiem. Miłość jak twierdzę, jest naistotniejsza na świecie i bez niej nie ma szczęścia. To prawda, ale na niej swiat się nie kończy. Tak samo jak na złamanym sercu. Ja chodzę z głową w chmurach i myślami jestem na bachamach, ale staram się myśleć logicznie oraz nie zaprzepaszczać wszystkiego, choć myślę tylko o Nim. Staram się być silna, ale oczywiście przegrywam. Wkurzają mnie dziewczyny, które zmieniają chłopaków szybciej niż ubranie. Chłopak to nie wszystko, na nim świat się nie kończy. Jeśli kobieta (dziewczyna) to nie dlatego, że z nią coś nie tak. Poprostu nie jest łatwa i czeka na księcia z bajki. Na niektóre rzeczy trzeba zaczekać...
Do napisania,
J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz