Przez moje życie przedarła się fala zniszczenia, lęku i zbłądzenia. Musiałam wszystko poukładać i powsadzać do odpowiednich szufladek, aby móc normalnie funkcjonować w tym popapranym społeczeństwie. Tyle razy upadłam, że powinnam być już silniejsza i dać radę z bezwzględnością ludzi, którzy nie traktują drugiego jak człowieka. Sam na sam biłam się z myślami i udało się wygrać grę, w którą wprowadzili mnie inni. Przez niesmaczną sytuację, w którą wpakowali mnie rówieśnicy nie pojechałam na dwudniową wycieczkę do Warszawy. Na szczęście byłam już w stolicy Polski i nie żałuję podjętej decyzji. Wiecie co? Mam głęboko w czterech literach co sądzą o mnie niedorozwinięte dzieci, których jedynym celem jest otrzymanie od rodziców nowego telefonu komórkowego. To mają być priorytety? Wątpię! Ja mam na uwadze coś więcej niż posiadanie kolejnych przedmiotów, które raczej na nic mi się nie przydadzą, bo ich nie potrzebuję. W naszych umysłach zakorzenił się konsumpcjonizm. Nie twierdzę, że zakup nowych przedmiotów jest czymś złym... Oooo Nieee!!! Zawsze się cieszę, jak dostanę nową książę lub ją kupię, albo otrzymam nowe ubranie. To ludzkie. My ludzie przywiązujemy jednak za dużą wagę do rzeczy materialnych, zamiast przywiązywać się do ludzi, którzy mogą dać nam więcej dobra niż nowy ipod, laptop, tablet, kolejne zakupy w galerii handlowej, biżuteria, komiks... i Bóg wie co jeszcze. Może warto zwracać większą uwagę na drugą istotę ludzką, będącą w pobliżu? Na własnej skórze odczuwam obojętność, kiedy przychodzę do Babci, a leci telewizor, a na ekranie rozgrywa się akcja "Wspaniałego stulecia", kolejnego głupiego serialu na antenie telewizji polskiej. Brak zainteresowania wtedy bardzo boli. Też tak czasem macie? Ostatnio czytałam książkę o powstaniu warszawskim, jedenaście kobiet opowiadało swoją historię z czasu powstania warszawskiego. Bardzo się wzruszyłam, zaczytując się w kartkach, na których zostały zapisane te relacje z czasów okupacji, z czasów II wojny światowej. To co przeżyli tamci ludzie jest wprost niewyobrażalne i nieopisane. Nikt nie chciałby przeżyć takiego koszmaru. Nie można oceniać, czy decyzja o wybuchu postania była słuszna, czy nie, bo nie żyliśmy w tamtych czasach i nie odczuwaliśmy strachu związanego z powrotem naszych ukochanych do domu. Mamy teraz inną mentalność, wolny kraj i te sprawy. Nie będę się w to wgłębiać. Jestem zbyt młoda, aby móc cokolwiek powiedzieć na ten temat. Jedno jest pewne to było straszne. Czytając "Dziewczyny z powstania" po raz kolejny pojęłam jak bardzo życie jest kruche i nigdy nie wiadomo kiedy przetnie się nasza nić życia. Każdy moment, każda sekunda może być naszą ostatnią i warto trwać w chwili, która przynosi nam szczęście. Na zawsze i na wieczność! W obecnej sytuacji, w której znalazła się Europa, nigdy nic nie wiadomo... Pamiętaj drogi czytelniku, aby mówić tym, na których Ci zależy, że ich kochasz, pomagaj im, dawaj im siebie, a przede wszystkim swój czas. Może jednej osobie, którą kochasz, na tym zależy. Nigdy nie wiesz, co czuje drugi człowiek. Przepraszaj za swoje słabości jako pierwszy Drogi Czytelniku, aby pokazać, jak bardzo drugi człowiek jest dla Ciebie ważny. Ostatni skończyłam też książkę o papieżu Franciszku, która wskazała mi drogę. Jaką drogę? Taką, którą chcę kroczyć. Pragnę dzielić się ciepłem i radością z bliźnimi. Pomagać im. Dla chcącego nic trudnego... Drzemie we mnie tyle energii, ale wiem jak ją spożytkować. Mam wrażenie, że o czymś zapomniałam. No tak! Były walentynki. Jak je spędziliście? Muszę się przed Wami przyznać, że ja go specjalnie nie celebruję. Pewnie to dlatego, że ciągle doświadczam nieodwzajemnionej miłości, ale sądzę, że mnie to tylko umocni i będę silniejsza, kiedy nadejdzie ta tzw. Wielka Miłość. Moim zdaniem takie święto zakochanych powinno trwać każdego dnia, o każdej porze. Ten mój nieszczęsny romantyzm... Ach... Fajnie dostać od swojej miłości prezent, spędzać z nią miły wieczór (kolacja w restauracji lub w domu przy świecach). Zaręczyny w walentynki? Jest to szczególny dzień, ale nie wiem, czy chciałabym się w nim zaręczyć. Poproszenie o rękę w takim dniu to coś, czego nie potrafię sobie wyobrazić. Marzę o mężu, dzieciach, pięknym domu i dobrej pracy, lecz znam realia. Walentynki. Kolejne dopiero za rok. Mam nadzieję, że do tego czasu zbliżę się do Wielkiej Miłości. Nie uważam, że to najważniejsze, bo najważniejsze to to, aby umieć kochać. POZOSTAŁE SPRAWY, TO INNA KWESTIA!

Do napisania,
J :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz