czwartek, 31 grudnia 2015
Nowy rok, stara ja
Ta notka stała się ostatnim wpisem w roku 2015 wraz z myślą, że powstanie, podczas mojego wyciągania się w łóżku, po długiej dobrze przespanej nocy. Mijający rok, jest niezwykłym, wydarzyło się w nim tyle rzeczy. Zrozumiałam co się na prawdę dla mnie liczy, zmieniłam sposób patrzenia na świat, postanowiłam się poświęci w słusznej sprawie, przebrnęłam przez setki uczących książek, uwierzyłam w istnienie Boga (z ateistki stałam się teistką), zakochałam się w wspaniałym człowieku. Podobno lepiej jest kochać i stracić miłości, niż nie kochać nigdy i się z tym zgadzam w stu procentach!!! Gdyby nie moje własne porażki nie byłabym tym człowiekiem, który dla was pisze i nie dzieliłabym się przemyśleniami na forum internetowym, nic nie dzieje się bez przyczyny. Wiecie co? Powiem Wam jedno, postanowienia noworoczne to dla mnie lipa, bo jak dotrzymać czegoś tylko z tego powodu, że zaczął się nowy rok? Jeśli się czegoś pragnie to, nie ma znaczenia Nowy Rok - liczy się teraz i tu! Nienawidzę sylwestra, bo nosi w sobie coś sztucznego, nie praktycznego - okazję do picia (osobiście jestem WIELKIM PRZECIWNIKIEM picia alkoholu) - tak więc spędzę go z książką i paczką czipsów siedząc pod kaloryferem. Wiem, żem nudna, trudno. Muszę się z wami jeszcze czymś podzielić, otóż wczoraj oglądałam film na podstawie powieści Henryka Sienkiewicza, "Quo Vadis" i mieć po nim zły humorek... W minione wakacje czytałam wspominaną książkę i opisy prześladowań chrześcijan zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Kiedy oglądałam film bardzo bardzo poruszyła mnie scena, kiedy Neron skazał ludzi lwom na pożarcie!!! Wśród "ludzi odpowiedzialnych za podpalenie Wiecznego Miasta" mogły być małe dzieci, a tym bardziej niemowlęta? Ludzie w tamtych czasach byli, aż tak ślepi? Po raz pierwszy płakałam na filmie, scena, kiedy lew pożerał dzidziusia była makabryczna. Przepraszam, iż o tym piszę, ale musiałam się podzielić odczuciami. Ostatni dzień roku. Żegnamy to co nam znane i witamy nieznane horyzonty. Życzę Wam w nadchodzącym roku tego co najlepsze, zdrowia szczęścia, pomyślności, spełnienia marzeń, rożnego rodzaju awansów... Do zobaczenia w Nowym Roku z uśmiechami na twarzach, mam ogromną nadzieję, że uda mi się zdobyć grono stałych czytelników. Do napisania...
środa, 30 grudnia 2015
Miły dzień
Dzisiejszy poranek rozpoczął się niezwykle. Obudziłam się z szybko bijącym sercem i myślą, że z ludźmi, którzy są dla mnie ważni, spędzę kilka godzin. Czasami czas spędzony z tymi, o których nie myślałeś, że poznasz, jest drogocenniejszy niż ten z tymi, którzy zostali nam zapisani na całe życie! Nie wiadomo dokąd idziemy, ale to co w życiu najlepsze otrzymujemy niespodziewanie., lecz i trzeba pamiętać, iż również musi być okupione wielkim cierpieniem. Dziękuję, że mogłam cieszyć się kilka sekund. Coś wesołego mnie jeszcze czeka i za to również dziękuję! Nic nie jest takie jak się wydaje.
J
J
wtorek, 29 grudnia 2015
Marzenia
Mam Wam tyle do powiedzenia, a tak mało chęci. Chciałabym się podzielić tym wszystkim co we mnie siedzi, a nie ma takich słów, które by to wyraziły. Zbliża się Nowy Rok i pewnie większość z Was ma postanowienia noworoczne, ja nie mam takich, ale mam inne, ważniejsze niż takie chwilowe związane z sekundowym zachwyceniem się czymś. Jak każdy człowiek na kuli ziemskiej posiadam marzenia, które będę pragnęła spędzić.
Jakież to ja 17-latka mam marzenia? OTÓŻ, pragnę zostać pisarką, niekoniecznie sławną, cenioną przez wszystkich, wielbioną i zarabiającą grube miliony. Nie o to mi chodzi. Jak wszyscy śnie o pracy, którą będę lubiła, wykonywała z nieznikającym uśmiechem na twarzy, a przede wszystkim, będę robić coś pożytecznego! Tak, właśnie tak. Literatura daje wiele dobrego, przekazuje wartości, uczy literatury, interpunkcji, co dobre i co złe, uczy różnych ciekawostek... oraz wiele innych rzeczy. To mam na myśli.
Nie będę się na siłę pchała do świata showbiznesu, udawała kogoś kim nie jestem i nigdy nie będę, bo po co? Po jakiego grzyba być kimś, kim się nie jest? Nie warto udawać!!! W dodatku wspomniany świat jest ułudą, fałszem, czymś niepotrzebny problemem rodzącym kolejne. Wieczny wyścig szczurów jest niepotrzebny? To zło. Mam nieodparte wrażenie, że starzeje się szybciej niż bym chciała, choć posiadam młode ciało, to dusza się zestarzała w tak młodym wieku. Prawie jak w "Ptakach ciernistych krzewów", stara Mary Carson była stara, a duszę miała młodszą niż ja w chwili narodzin i jaki z tego wniosek? Stara postać z wymyślonej książki znalazła w sobie więcej ikry niż ja siedemnastolatka... Wracając do tematu...
Pieniądze to nie wszystko i niby dlaczego miały by być, skoro nie dają szczęścia, którego szukamy przez całe życie! Ludzie szukają sławy, bo sądzą, że wraz z nią zdobędą wszystko co jest najważniejsze, najpotrzebniejsze. Jak wspominałam kilkokrotnie, miłość jest najważniejsza. Można mieć miliony, a nie znaleźć prawdziwego szczęścia. Znam jednego człowieka, który otrzymał niezwykły dar od losy, ale nie czuje się szczęśliwy. Bez rodziny, bez przyjaciół, bez miłości.
Tak, więc pamiętaj Drogi Czytelniku, że różnorakie cele nie powinny stanowić przeszkody w tańcu życia! Marzenia, marzenia i jeszcze raz marzenia ;)
Zrobię wiele by stać się pisarką, przekazywać w swoich utworach to co wartościowe, ale nie zapomnę o drugim człowieku... Śnie sen, w którym mam wspaniały dom, przyjaciół, dobrą pracę, męża, dzieci i rodzinę, którą kocham całym sercem. Na razie jednak wiem, że to złudzenia, które nie mają racji bytu. Wciąż wyczekuję księcia na białym koniu, który przybędzie i zabierze z wieży i uratuje przed smokiem (złem), który raczej nigdy mnie nie opuści...
Cóż począć? Na koniec (tak już kończę) napiszę Wam coś ważnego. Tak cichutko przekażę pewną ważną wiadomość, słuchaj, bo to ważne i nic nie zmieni prawdy! Tak, więc? "Lepiej jest kochać i stracić miłość, niż nie kochać nigdy". To nie było to. Miłość nas wszystkich zbawi i doprowadzi do raju, który jest pewnego rodzaju metaforą.
Do zobaczenia,
JP.
Jakież to ja 17-latka mam marzenia? OTÓŻ, pragnę zostać pisarką, niekoniecznie sławną, cenioną przez wszystkich, wielbioną i zarabiającą grube miliony. Nie o to mi chodzi. Jak wszyscy śnie o pracy, którą będę lubiła, wykonywała z nieznikającym uśmiechem na twarzy, a przede wszystkim, będę robić coś pożytecznego! Tak, właśnie tak. Literatura daje wiele dobrego, przekazuje wartości, uczy literatury, interpunkcji, co dobre i co złe, uczy różnych ciekawostek... oraz wiele innych rzeczy. To mam na myśli.
Nie będę się na siłę pchała do świata showbiznesu, udawała kogoś kim nie jestem i nigdy nie będę, bo po co? Po jakiego grzyba być kimś, kim się nie jest? Nie warto udawać!!! W dodatku wspomniany świat jest ułudą, fałszem, czymś niepotrzebny problemem rodzącym kolejne. Wieczny wyścig szczurów jest niepotrzebny? To zło. Mam nieodparte wrażenie, że starzeje się szybciej niż bym chciała, choć posiadam młode ciało, to dusza się zestarzała w tak młodym wieku. Prawie jak w "Ptakach ciernistych krzewów", stara Mary Carson była stara, a duszę miała młodszą niż ja w chwili narodzin i jaki z tego wniosek? Stara postać z wymyślonej książki znalazła w sobie więcej ikry niż ja siedemnastolatka... Wracając do tematu...
Pieniądze to nie wszystko i niby dlaczego miały by być, skoro nie dają szczęścia, którego szukamy przez całe życie! Ludzie szukają sławy, bo sądzą, że wraz z nią zdobędą wszystko co jest najważniejsze, najpotrzebniejsze. Jak wspominałam kilkokrotnie, miłość jest najważniejsza. Można mieć miliony, a nie znaleźć prawdziwego szczęścia. Znam jednego człowieka, który otrzymał niezwykły dar od losy, ale nie czuje się szczęśliwy. Bez rodziny, bez przyjaciół, bez miłości.
Tak, więc pamiętaj Drogi Czytelniku, że różnorakie cele nie powinny stanowić przeszkody w tańcu życia! Marzenia, marzenia i jeszcze raz marzenia ;)
Zrobię wiele by stać się pisarką, przekazywać w swoich utworach to co wartościowe, ale nie zapomnę o drugim człowieku... Śnie sen, w którym mam wspaniały dom, przyjaciół, dobrą pracę, męża, dzieci i rodzinę, którą kocham całym sercem. Na razie jednak wiem, że to złudzenia, które nie mają racji bytu. Wciąż wyczekuję księcia na białym koniu, który przybędzie i zabierze z wieży i uratuje przed smokiem (złem), który raczej nigdy mnie nie opuści...
Cóż począć? Na koniec (tak już kończę) napiszę Wam coś ważnego. Tak cichutko przekażę pewną ważną wiadomość, słuchaj, bo to ważne i nic nie zmieni prawdy! Tak, więc? "Lepiej jest kochać i stracić miłość, niż nie kochać nigdy". To nie było to. Miłość nas wszystkich zbawi i doprowadzi do raju, który jest pewnego rodzaju metaforą.
Do zobaczenia,
JP.
poniedziałek, 28 grudnia 2015
Wyznania gejszy
Dziś sobie wspominałam jak byłam mała, przyjechał wujek z Niemiec i przywiózł filmy nakręcone kamerą (tak!!! Starożytną kamerą, a nie telefonem), wzruszyłam się, widząc siebie, mająca zaledwie pięć miesięcy oraz obchodzącą swoje pierwsze Święta Bożego Narodzenia. Szkoda, że nic dwa razy się nie zdarza! Wczoraj skończyłam czytać wcześniej wspomniane "Wyznania gejszy", nie uwierzyłam, że to koniec, przewracając ostatnią stronę tej porywającej opowieści. Dzieje głównej bohaterki są poniekąd przytłaczające. Bo kto chciałby mieszkać w biednej rodzinie na końcu świata, zostać sprzedanym przez ojca, mieć umierająca matkę, szkolić się na prostytutkę, walczyć z złośliwą konkurentką? No kto? Piękna gejsza nie była świętą, zraniła swoją przyjaciółkę, która tak się jej oddała. "Wyznania gejszy" to nie tylko opowieść o tym piekielnym zawodzie wykonywanym przez Japonki, ale historia pięknej miłości, trwającej przez wiele długich lat. Nie jednokrotnie się wzruszałam widząc wzrokiem po kartkach pożółkłego papieru. Ta oprawiona w jasnoniebieską okładkę książka zmusza do refleksji nie tylko nad sensem życia, ale także nad miłością, która niewątpliwie jest najwyższą wartością, przyjaźnią, cierpieniem, pomocą i wojną. Miłość jest piękna w każdej swej odsłonie. Sayuri się o tym przekonała, a raczej przekonywała przez całe swoje życie, które niosło pasmo porażek, wiele rozczarowań, upadków, lecz nie tylko. Zawsze nad horyzontem pojawi się tęcza, zawsze. Wspomnianej kobiecie wmawiano, że nic nie osiągnie, gnębiono ją, poniżano, dzięki temu kiedy podniosła się z głębi doliny pozostała sobą. Pamiętaj drogi czytelniku, cokolwiek się stanie wierz w siebie i najskrytsze pragnienia, bo kiedyś mogą się one spełnić. Losy Sayuri pokazują, że codzienność ciągle ukazuje nowe twarze. Tak jest! Pa malutku kończę Drogi Czytelniku, mam nadzieje, że zmuszam Cię do refleksji nad egzystencją!!! Cieszę się, że tu zajrzałeś nie ważne jaki był powód. I tak się cieszę.
A to tak na koniec, bo dziś sobie kupiłam i zaczęłam czytać. Mam nadzieję, że będzie fajne, ponieważ uwielbiam rozwiązywać przygody razem z Holmsem.
Życzę dobrej nocy,
Pa.
sobota, 26 grudnia 2015
Za kilka lat
Cześć, witam Was w ten świąteczny wieczór, ostatni, niestety ;( Czytam sobie "Wyznania gejszy", jak skończę czytać, to napiszę Wam o tej wspaniałej książce i przemyśleniach z nią związanych.
Dzisiejsza notka będzie wyjątkowo długa, dłuższa niż poprzednie, ponieważ będzie dotyczyła pewnej sfery mojego "nudnego" życia, która jest dla mnie nieco krępująca, więc nie do końca wszystko o niej napiszę. Cieszę się, że mam możliwość przelania na "papier" wszystkich swoich myśli. Każde słowo, które przeczytasz Drogi Czytelniku, będzie tak jakby kierowane do pewnej bardzo ważnej osoby w moim życiu! Każdy z Nas jest jak ćma, latająca w około żarówki bez świadomości, że się spali. Żarówka to tylko metafora naszych największych pragnień, czasem marzymy o czymś, co nie do końca może być odpowiednie, złudnie sądzimy, że kiedy to zdobędziemy, będziemy szczęśliwi. NIE!!! Czasem sobie wmawiamy jakieś głupoty i bezsensownie wierzymy, iż to nasze największe szczęście. Ja tak mam. Znalazłam swoją żarówkę, w koło której latam i się spalam każdego dnia. Mam złudne marzenia, które mnie niszczą od środka i od zewnątrz, i posiadam świadomość, że tak to wygląda, a mimo wszystko udaję, że jestem szczęśliwa. A co mi innego pozostało? Muszę jakoś żyć, mimo, że trwam pośród złudnych idei, które są bezsensowne, głupie, durne... Rozbiję się kiedyś jak samolot, spadnę w szczelinę pośród gór i nic nie zostaniem, oprócz morza wylanych łez. Co robić, kiedy ktoś na kim ci bardzo zależy nie może zostać na dłużej w twoim życiu, ponieważ takie są zasady rządzące tym bezwzględnym światem? Jak dalej być pośród morza słów i lądów? Lata mijają a my ludzie, mimo pozorów, pozostajemy tacy sami, ciągle popełniamy te same błędy, ufamy ludziom, którzy nas zdradzili, wybaczamy to co jest nie do wybaczenia, przyjmujemy to co jest nie do przyjęcia, żyjemy ranieni przez najbliższych, a przede wszystkim przez nas samych!! Czasem mijamy na ulicy ludzi, którzy byli obecni w naszym życiu i niczym się nie różnią od tych, których znaliśmy. Te same twarze, te same powody, które nami kierowały - żadnych zmian. Jak ślepcy kroczymy za tym co nas niszczy i wmawiamy sobie, że lepsze idee niż nic, a one nasz niszczą! Mnie niszczy mój to rozumowania i nic z tym nie robię, bo jest mi dobrze, mam klapki na oczach i brnę w gówno. Zmiany by bolały. Kiedyś się obudzę i zrozumiem, że zmarnowałam sobie najlepsze lata swojego życia, młodość. Boże, jaka ja jestem zryta, porąbana. A ciągle się zastanawiam co za mną nie tak! Świat ciągle gna do przodu :( Błądzę od dnia narodzin. Wiem również, iż nie mam dużych problemów, że powinnam być szczęśliwa, bo mam co jeść, gdzie spać, co ubrać, mam przyszłość przed sobą i wspaniałą rodzinę... Mimo to nie czuję radości, w sensie, że takiej pełnej, jakaś tam by się znalazła, lecz nie taka jak powinna. Inni mają się gorzej, rozumiem to. Mam 17 lat i wydaje mi się, że nie istnieje nikt po za mną, bywa. Dorosnę i będę... No właśnie kim? Tą ćmą.
Jak Wam mijają święta? Mnie spoko, przynajmniej jak na razie.
Mam swoją gwiazdę z nieba.
Do napisania,
JP
czwartek, 24 grudnia 2015
Podarój uśmiech
Witam Wszystkich w te wigilijne południe, cieszę się, że znów mogę do was pisać i że nadal żyję, iż nadal tu jestem na tym świecie. W tym szczególnym dniu zachęcam wszystkich do dzielenia się radością, miłością, ciepłem, ukrytą wewnątrz energią i mam nadzieję, że to nie będzie tylko w dniu dzisiejszym, w związku z Świętami Bożego Narodzenia. Życzę Wam wesołych pogodnych świąt spędzonych w rodzinnym gronie, zdrowia, szczęścia, pomyślności, spełnienia morzeń, dobrnięcia do wszystkich celów, dużo miłości (bo ona najważniejsza), prawdziwych przyjaciół, podarunków z głębi serca.
Podzielę się wami emocjami związanymi z akcją, w której brałam wczoraj udział. Widzicie, bawiłam się wczoraj w wolontariusza-kolendnika. Na początku chodziłam z paroma ludźmi po ulicach rodzinnego miasta i rozdawałam cókierki i sprawiałam, że na twarzach przechodniów pojawiały się uśmiechy (akcja nazywała się podarój uśmiech (oczywiście pojawił się jeden delikwent)) , następnie poszliśmy do domu pomocy prowadzonego przez zakonnice, a na koniec byliśmy w domu la starych schorowanych ludzi. Było cudownie, we mnie powstała tajemnicza energia i to było dobre. Wśród starszych ludzi była jedna niewidoma kobieta i rozmowa z Nią była nadzwyczaj wzruszająca. Uśmiech i milość to najlepsze co można podarować drugiemu człowiekowi. Zachęcam do takich akcji, dobro czy zło prędzej czy później do nas wraca!!!
Dobro to wielka moc, tylko miłość ją przewyższa.
Do napisania,
JP
Podzielę się wami emocjami związanymi z akcją, w której brałam wczoraj udział. Widzicie, bawiłam się wczoraj w wolontariusza-kolendnika. Na początku chodziłam z paroma ludźmi po ulicach rodzinnego miasta i rozdawałam cókierki i sprawiałam, że na twarzach przechodniów pojawiały się uśmiechy (akcja nazywała się podarój uśmiech (oczywiście pojawił się jeden delikwent)) , następnie poszliśmy do domu pomocy prowadzonego przez zakonnice, a na koniec byliśmy w domu la starych schorowanych ludzi. Było cudownie, we mnie powstała tajemnicza energia i to było dobre. Wśród starszych ludzi była jedna niewidoma kobieta i rozmowa z Nią była nadzwyczaj wzruszająca. Uśmiech i milość to najlepsze co można podarować drugiemu człowiekowi. Zachęcam do takich akcji, dobro czy zło prędzej czy później do nas wraca!!!
Dobro to wielka moc, tylko miłość ją przewyższa.
Do napisania,
JP
poniedziałek, 21 grudnia 2015
Lepszy dzień
Siemka, co u Was? Jak wasze przygotowania do świąt? Moje spoko, choineczka już stoi w moim pokoju na biurku, pokój wysprzątany. Siedzę u babci i oczekuję jutrzejszego dnia z niecierpliwością, bo czekają mnie dwie wigilie :) Uwielbiam ten świąteczny okres, wcześniej nie czułam go w taki sposób jak teraz, od pewnego czasu czuję, że zaszły we mnie pewne zmiany, z których się cieszę. Tak więc panuje okres serdeczności i tolerancji z powodu narodzin Zbawiciela, ale co po nim? Dalej będziemy wobec siebie tacy życzliwi? To tylko tymczasowe do większości z nas, ponieważ tak dyktuje tradycja i inne pierdoły, a gdzie pogodność w sercu?
Dobra, przejdźmy do tematyki dzisiejszego przedświątecznego wieczoru, który jest dla mnie szczególny ;) Zobaczę się z człowiekiem, który jest dla mnie niesamowicie ważny, a we wtorki nie zdarza się to często i przez to jestem w siódmym niebie, cała w skowronkach! Co dziś poruszam, pisząc tą notkę? Ważny temat: "Show must go on", zawsze i wszędzie! Ile razy Drogi Czytelniku masz dość życia, ludzi, którzy Cię otaczają, zdarzeń, przeciwności losu - wiem, że każdemu z nas jest ciężko w tym szalonym, bezlitosnym dwudziestym pierwszym wieku, nie można się poddawać cokolwiek by się działo. Złamane serce bardzo boli, ale nie warto się poddawać z powodu jednego, czy kilkunastu, kilkudziesięciu zawodów!!!! Lepiej jest kochać i stracić miłość, niż nie kochać nigdy. Cokolwiek by się działo trzeba biec na przód, w nieznane. Życie to piękna przygoda, której nie warto tracić z powodu głupoty, przeciwności losu, bo żyje się tylko raz i nic więcej się nie powtórzy, dzieckiem, młodym, starym będziesz tylko ja den raz, a potem... Któż to wie? Jedno można powiedzieć nic nie będzie takie samo. Cieszmy się wszystkim, a kiedy stanie się coś złego, czekajmy na Lepszy Dzień!!! Dawajmy z siebie wszystko i nie zapominajmy, że zawsze istnieją ludzie, coś dlaczego warto żyć. Bądźmy aktorami na scenie, malarzami, twórcami, czy pisarzami i wybierajmy ścieżkę, po której będziemy stąpać, "Życie jest sceną, a aktorami ludzie" Wiliam Szekspir.
Zaraz usnę, chyba pójdę wcześniej spać. Dobranoc :)
Do napisania,
J
Dobra, przejdźmy do tematyki dzisiejszego przedświątecznego wieczoru, który jest dla mnie szczególny ;) Zobaczę się z człowiekiem, który jest dla mnie niesamowicie ważny, a we wtorki nie zdarza się to często i przez to jestem w siódmym niebie, cała w skowronkach! Co dziś poruszam, pisząc tą notkę? Ważny temat: "Show must go on", zawsze i wszędzie! Ile razy Drogi Czytelniku masz dość życia, ludzi, którzy Cię otaczają, zdarzeń, przeciwności losu - wiem, że każdemu z nas jest ciężko w tym szalonym, bezlitosnym dwudziestym pierwszym wieku, nie można się poddawać cokolwiek by się działo. Złamane serce bardzo boli, ale nie warto się poddawać z powodu jednego, czy kilkunastu, kilkudziesięciu zawodów!!!! Lepiej jest kochać i stracić miłość, niż nie kochać nigdy. Cokolwiek by się działo trzeba biec na przód, w nieznane. Życie to piękna przygoda, której nie warto tracić z powodu głupoty, przeciwności losu, bo żyje się tylko raz i nic więcej się nie powtórzy, dzieckiem, młodym, starym będziesz tylko ja den raz, a potem... Któż to wie? Jedno można powiedzieć nic nie będzie takie samo. Cieszmy się wszystkim, a kiedy stanie się coś złego, czekajmy na Lepszy Dzień!!! Dawajmy z siebie wszystko i nie zapominajmy, że zawsze istnieją ludzie, coś dlaczego warto żyć. Bądźmy aktorami na scenie, malarzami, twórcami, czy pisarzami i wybierajmy ścieżkę, po której będziemy stąpać, "Życie jest sceną, a aktorami ludzie" Wiliam Szekspir.
Zaraz usnę, chyba pójdę wcześniej spać. Dobranoc :)
Do napisania,
J
niedziela, 20 grudnia 2015
Nawet jeśli nie istnieje
Jednak znów do Was piszę. Czy ktoś się cieszy z tego powodu? Zastanawiające. Mam zamiar znów podzielić się swoimi refleksjami, ale w trochę inny sposób niż ostatnio.
Czy Bóg jest, czy On istnieje? Jeśli tak to wszystkie mechanizmy rządzące światem mają sens, On im go nadaje. A jeśli nie? To jaki sens ma poświęcenie tylko księży? Kto odpowie na to pytanie otrzyma sto punktów! (:
Jestem osobą wierząca, co prawda od niedawna, ale wierzę w miłosiernego, troskliwego Ojca. Do niedawna byłam antykościelna, miałam w dupie chrześcijaństwo i te brednie, ale coś mnie olśniło. W końcu kierowanie się takimi wartościami jakie są najważniejsze w tej filozofii to coś dobrego. Nie mam zamiaru poruszać tu więcej kwestii religijnych, po prostu to mały wstęp.
O co chodzi? Już piszę. Widzisz drogi czytelniku, człowiek jest stworzony dla drugiego człowieka, aby mu pomagać, wspierać go, robić coś do niego. Czasem mamy kogoś dość, bo zrobił coś niemiłego względem nas, coś co nas doszczętnie zniszczyło i ciężko było nam się z tego podnieść i nie potrafimy mu wybaczyć. Ja tak mam. Sześciokrotnie próbowałam wybaczyć dwójce swoich winowajców i nie wyszło. Do wielu razy sztuka i za którymś się uda, mocno w to wierzę. Są tacy ludzie których bym udusiła, ale wczoraj pewien człowiek, któremu nie okazano należnego szacunku, uświadomił mi, że należy uśmiechać choćby nie wiadomo co! To bardzo piękne jak człowiek znosić coś co nie jest do zniesienia - zwyczajne dobro!
Jeden prosty uśmiech może wiele zmienić, dać nadzieję, uświadomił mi to mój przewodnik po życiu. Proste czynności mogą dać nadzieję drugiemu człowiekowi, zmienić jego nastawienie do życia. Naprawdę fajnie jest zmienić na lepsze drugiego człowieka, uleczyć go. Warto pamiętać, że JA również mogę kiedyś potrzebować pomocy i co wtedy?... Jak nie pomogę, nie rozświetlę czyjeś ścieżki to mnie również mogą nie pomóc. Wszelkie dobro czy zło które emanujemy prędzej lub później do nas wraca!!! Pamiętajmy o drugiej o sobie, aby nie została sama. Niech ŚWIĘTA trwają cały rok, bez względu na wszystko, każdego dnia rodzimy się na nowo.
I co sądzicie o blogu refleksyjnym? Mam nadzieję, że to fajny pomysł, który czymś zaowocuje i przyniesie komuś jakieś korzyści. Wiem, że mając 17 lat, nie wiele mam w głowie, ale przynajmniej staram się coś robić. Ciekawe co z tego wyniknie? Jeśli macie jakieś sugestie to chętnie o nich poczytam, dzielcie się nimi w komentarzach.
Do napisania,
J
Czy Bóg jest, czy On istnieje? Jeśli tak to wszystkie mechanizmy rządzące światem mają sens, On im go nadaje. A jeśli nie? To jaki sens ma poświęcenie tylko księży? Kto odpowie na to pytanie otrzyma sto punktów! (:
Jestem osobą wierząca, co prawda od niedawna, ale wierzę w miłosiernego, troskliwego Ojca. Do niedawna byłam antykościelna, miałam w dupie chrześcijaństwo i te brednie, ale coś mnie olśniło. W końcu kierowanie się takimi wartościami jakie są najważniejsze w tej filozofii to coś dobrego. Nie mam zamiaru poruszać tu więcej kwestii religijnych, po prostu to mały wstęp.
O co chodzi? Już piszę. Widzisz drogi czytelniku, człowiek jest stworzony dla drugiego człowieka, aby mu pomagać, wspierać go, robić coś do niego. Czasem mamy kogoś dość, bo zrobił coś niemiłego względem nas, coś co nas doszczętnie zniszczyło i ciężko było nam się z tego podnieść i nie potrafimy mu wybaczyć. Ja tak mam. Sześciokrotnie próbowałam wybaczyć dwójce swoich winowajców i nie wyszło. Do wielu razy sztuka i za którymś się uda, mocno w to wierzę. Są tacy ludzie których bym udusiła, ale wczoraj pewien człowiek, któremu nie okazano należnego szacunku, uświadomił mi, że należy uśmiechać choćby nie wiadomo co! To bardzo piękne jak człowiek znosić coś co nie jest do zniesienia - zwyczajne dobro!
Jeden prosty uśmiech może wiele zmienić, dać nadzieję, uświadomił mi to mój przewodnik po życiu. Proste czynności mogą dać nadzieję drugiemu człowiekowi, zmienić jego nastawienie do życia. Naprawdę fajnie jest zmienić na lepsze drugiego człowieka, uleczyć go. Warto pamiętać, że JA również mogę kiedyś potrzebować pomocy i co wtedy?... Jak nie pomogę, nie rozświetlę czyjeś ścieżki to mnie również mogą nie pomóc. Wszelkie dobro czy zło które emanujemy prędzej lub później do nas wraca!!! Pamiętajmy o drugiej o sobie, aby nie została sama. Niech ŚWIĘTA trwają cały rok, bez względu na wszystko, każdego dnia rodzimy się na nowo.
I co sądzicie o blogu refleksyjnym? Mam nadzieję, że to fajny pomysł, który czymś zaowocuje i przyniesie komuś jakieś korzyści. Wiem, że mając 17 lat, nie wiele mam w głowie, ale przynajmniej staram się coś robić. Ciekawe co z tego wyniknie? Jeśli macie jakieś sugestie to chętnie o nich poczytam, dzielcie się nimi w komentarzach.
Do napisania,
J
piątek, 18 grudnia 2015
Pudełko nicości
Wiem, że obiecałam napisać o mojej największej tajemnicy w życiu i dodać wpis z pamiętnika, ale nic z tego. To jeszcze nie pora, nie czas na rozwlekanie do granic możliwości w gruncie rzeczy trudnej sprawy, problemu. W zasadzie to nie mam zielonego pojecia dlaczego zdecydowałam się pisać o tym bloga, ani dlaczego zdecydowałam się pisać bloga!!! Jestem dosyć skomplikowaną osobą o cechach typowo romantycznych, posiadam wyidealizowaną wizję miłości, jestem nieszczęśliwie zakochana, bardzo mocno przeżywam wszelkie wzloty i upadki, cenie sobie innym ludzi takimi jacy są i nie wyobrażam sobie życia bez miłości. Ciężko jest być człowiekiem niezwykle wrażliwym, ponieważ to bardzo odbija się na psychice.
Cóż więcej dodać? W zasadzie to nie mam bladego pojęcia o czym będzie ta strona internetowa, ale widziałam dziś pewien filmik na youtube i chciałam się z wami podzielić różnymi refleksjami z nim związanymi. :)
No więc (moja polonistka z liceum zabiłaby mnie za taki początek zdania! ;)) Mózg kobiety jest bardzo skomplikowany, a serce jest jak ocean i wszystkie kobiece przewody są ze sobą w jakiś dziwny sposób ze sobą połączone, ale po co? Mężczyzna jest prosty, nie tworzy różnych dziwnych interpretacji i tak dalej... Kobieta musi mieć wszystko na odpowiednim miejscu, podchodzi do wszelkich spraw bardzo emocjonalnie - a emocje są właśnie tym co odróżnia nas od zwierząt. Wszystko ma swój sens i cel. Nawet jesli coś co pragniemy nie przybędzie odrazu, tylko potem, to musimy przyjąć, że tak miało być i basta! Ktoś, coś tak chciało i musimy nauczyć się przyjmować życie takim jakie ono jest.
Mało kto potrafi się poświęcić w imię idei, w które wierzy. Przykładem mogą być księża, ale to też inna para kaloszy! Poświęcenie to coś co nie każdy tez rozumie! Po co o tym piszę? Może warto się zastanowić jaki jest sens, cel naszego bycia na ziemi. Może na razie nic nie było wartościowe? Może wato poszukać czegoś odpowiednego, znaleźć cel i nie ważne czy to będzie jedna wielka mistyfikacja, czy prawda. Trzeba podążać za ideałami... Ale uwaga!!! Nie wolni w nich zgubić miłości, bo ona nadaje sens wszystkiemu (:
Sądzę, że to by było na tyle.
Do zobaczenia (być może),
Joanna...
Cóż więcej dodać? W zasadzie to nie mam bladego pojęcia o czym będzie ta strona internetowa, ale widziałam dziś pewien filmik na youtube i chciałam się z wami podzielić różnymi refleksjami z nim związanymi. :)
No więc (moja polonistka z liceum zabiłaby mnie za taki początek zdania! ;)) Mózg kobiety jest bardzo skomplikowany, a serce jest jak ocean i wszystkie kobiece przewody są ze sobą w jakiś dziwny sposób ze sobą połączone, ale po co? Mężczyzna jest prosty, nie tworzy różnych dziwnych interpretacji i tak dalej... Kobieta musi mieć wszystko na odpowiednim miejscu, podchodzi do wszelkich spraw bardzo emocjonalnie - a emocje są właśnie tym co odróżnia nas od zwierząt. Wszystko ma swój sens i cel. Nawet jesli coś co pragniemy nie przybędzie odrazu, tylko potem, to musimy przyjąć, że tak miało być i basta! Ktoś, coś tak chciało i musimy nauczyć się przyjmować życie takim jakie ono jest.
Mało kto potrafi się poświęcić w imię idei, w które wierzy. Przykładem mogą być księża, ale to też inna para kaloszy! Poświęcenie to coś co nie każdy tez rozumie! Po co o tym piszę? Może warto się zastanowić jaki jest sens, cel naszego bycia na ziemi. Może na razie nic nie było wartościowe? Może wato poszukać czegoś odpowiednego, znaleźć cel i nie ważne czy to będzie jedna wielka mistyfikacja, czy prawda. Trzeba podążać za ideałami... Ale uwaga!!! Nie wolni w nich zgubić miłości, bo ona nadaje sens wszystkiemu (:
Sądzę, że to by było na tyle.
Do zobaczenia (być może),
Joanna...
wtorek, 24 listopada 2015
Początek
Część, nazywam się Joanna Pszczółkowska i mam 17 lat. Chciałabym tu opisać swoją historię i największą tajemnice. O co chodzi? Dowiecie się w najbliższym czasie, kiedy opublikuję wpis z "pamiętnika". Bardzo ciężko mi o tym mówić i dlatego założyłam tego bloga. Nie obchodzi mnie kto co sobie o tym pomyśli. Życie jest, jakie jest, a ja nie zamierzam siedzieć z problemami sama. Przedstawienie musi trwać, mimo wszystko, zawsze i wszędzie, bo fortuna kołem się toczy.
Do napisania,
JP
Do napisania,
JP
Subskrybuj:
Posty (Atom)