środa, 2 marca 2016
wtorek, 1 marca 2016
Trochę o marzeniach
Nie pamiętam, czy wspominałam, ale jak nie to teraz to zrobię. Napisałam do wydawnictwa w sprawie wydania książki i otrzymałam odpowiedź. Może mi się uda wydać: "Lekcję Moralności". Bardzo bym chiała... Niektóre sny się spełniają. Może ten mó także? Któż wie? Naprawdę mażę o zobaczeniu w księgarni książki z moim imieniem i nazwiskiem. Nawet już wiem jaką chcę mieć okładkę i jakie napisy oraz co będzie napisane z tyłu :P
W mojej głowie pojawiła się taka wizja, że... będę publikować tu na blogu rozdziały opowiadania. Opowiadania, które zaczęłam pisać, aby pochwalić się czytelniką bloga, czyli Wam, tym co mam w głowie. Opowiadanie nazywa się: "Dokąd idziesz" i opowiada losy pewnej kobiety, która po siedmiu latach wróci do rodzinnego miasteczka, jako znana piosenkarka. Została zaproszona na koncert organizowany przez miejscowego proboszcza w ramach zbiórki pieniędzy na sierociniec, mieszczący się w pobliżu. Przeszłość uderzy ją od pierwszej chwili. Będzie musiała walczyć z niechcianą przeszłością, bólem, wspomnieniami zrówno miłymi jak i nie oraz zdecydować się, czy będzie chciała iść przez życie z nażeczonym, z którym związała się zaraz po szkole i z którym uczęszczała do klasy licealnej... Jak potoczą się jej losy? Dowiecie się tylko czytając opowiadanie!
Mam zamiar stworzyć stronę tu na blogu, na której, będzie całość. Rozdziały mam zamiar publikować co jakiś czas, a tak właściwie jak skończę pisać jakiś :D
Do napisania,
J.
W mojej głowie pojawiła się taka wizja, że... będę publikować tu na blogu rozdziały opowiadania. Opowiadania, które zaczęłam pisać, aby pochwalić się czytelniką bloga, czyli Wam, tym co mam w głowie. Opowiadanie nazywa się: "Dokąd idziesz" i opowiada losy pewnej kobiety, która po siedmiu latach wróci do rodzinnego miasteczka, jako znana piosenkarka. Została zaproszona na koncert organizowany przez miejscowego proboszcza w ramach zbiórki pieniędzy na sierociniec, mieszczący się w pobliżu. Przeszłość uderzy ją od pierwszej chwili. Będzie musiała walczyć z niechcianą przeszłością, bólem, wspomnieniami zrówno miłymi jak i nie oraz zdecydować się, czy będzie chciała iść przez życie z nażeczonym, z którym związała się zaraz po szkole i z którym uczęszczała do klasy licealnej... Jak potoczą się jej losy? Dowiecie się tylko czytając opowiadanie!
Mam zamiar stworzyć stronę tu na blogu, na której, będzie całość. Rozdziały mam zamiar publikować co jakiś czas, a tak właściwie jak skończę pisać jakiś :D
Do napisania,
J.
sobota, 27 lutego 2016
S.O.S bestialstwo
Cześć, wypadałoby coś dla Was napisać! Już zabieram się za tworzenie wpisu. Siedzę u kochanej babci z mokrą głową, oglądając bajkę: "Mój brat niedźwiedź", z którą wierzą się bardzo miłe wspomnienia z dzieciństwa. Miło wspominać to co bezpowrotnie minęło, ale nie można zapominać o chwili teraźniejszej! W szalonym dwudziestym pierwszym wieku ludzie żyją przeszłością, martwią się przyszłością i zapominają o teraźniejszości (słowa Dalajlamy)!! Kocham czas spędzony u babci, zawsze mi u niej dobrze - dobre obiadki, śniadania, kolacje, zabawa, rozmowy 😊 Zapisujcie w pudelku zwanym pamięciom momenty spędzone z osobami najbliższymi waszym sercom, bo kiedyś ich zabraknie i zostaną Wam po nich wspomnienia i pamiątki oraz ból po stracie. Czas niemiłosiernie gna do przodu i nic na to nie poradzimy 😞 Za jakieś pięć godzin będę się zbierać na spotkanie OAZOWE. Tak chodzę na oazę i się tego nie wstydzę. Nie wsadzę się swojej wiary. Jeszcze rok temu nie mogłam się nazwać osobą wierząca, ale teraz już tak. Moje nawrócenie nastąpiło na przełomie kwietnia/maja 2015r. Zresztą nie ważne. Nie mam zamiaru prowadzić bloga o nawróceniu, blog jest o wartościach, nie o wierze, choć to bez wątpienia są wartości! Muszę się też Wam do czegoś przyznać. Nie nazywam się Joanna Pszczółkowska. Do ukończenia liceum nie podam kim jestem, bo nie dali by mi żyć. Wszystko inne co o mnie napisałam jest prawdą. Nie opublikuje tu też do sierpnia 2017r. żadnego swojego zdjęcia (takiego na którym jestem). Nie mogę. Chcę chronić swoją prywatność 😖 Ale się rozpisałam, a nie doszłam nawet do tematu głównego rozważań. Cała ja. Tak sobie myślałam wczoraj przed snem o czym napisać i doszłam do wniosku, że powinnam porozwalać na temat znęcania się nad zwierzętami. To dosyć dyra styczny temat, ale nic nie jest dla mnie straszne, niczego się nie boję. Apeluję do Was drodzy czytelnicy o zwracanie uwagi na jakiekolwiek przejawy bestialstwa wobec zwierząt. Wbrew pozorom one też czują, głodują, wychowują dzieci, żyją. Tak potrzepujemy ich jako pokarmu, ale nie powinniśmy skazywać ich na męczarnie w ,np. ubojniach, rzeźniach... Domach? Jak człowiek ma być dobry dla człowieka, jak nie jest dla zwierząt? Ja sama ich nie lubię. Ale wiem, że trzeba wszystkie istoty żywe traktować z szacunkiem, nie marnować dla własnej "radości", bo na świecie są ludzie żyjący w niesprzyjających warunkach. APELUJĘ: nie bądź obojętny na krzywdę, reaguj. Przyszłości mi na myśl, aby przytoczyć coś z: "Ptaków ciernistych krzewów". Ludzie nie dbają o to czego mają pod dostatkiem... Jakoś tak to leciało. Reasumując to zdanie. Chodziło o owce, które żegnały się z życiem na farmie w Australii. Na wsi źle traktowano nieprzydatne zwierzęta, których było w nadmiarze. W mieście źle traktowano ludzi. Człowiek coraz bardziej staje się nieczuły na jakakolwiek krzywdę ☹
Do napisania,
J.
Do napisania,
J.
piątek, 26 lutego 2016
Kilka słów o miłości
Dziś nastruj mi dopisuje, czego nie mogę powiedzieć o wczoraj. Skończyłam wreszcie czytać drugie opowiadanie o Sherlocku Holmesie, uczyłam się na polskie. Czeka mnie jeszcze nieszczęsna rozszeżona historia. Masakra... Chiałabym już skończyć liceum. To by poniosło mnie na duchu. Nie chodzi o wolność, czy takie sprawy, ale o stuprocentową możliwość samorealizacji. Niestety z końcem szkoły jest związane coś, o czym nie chcę na razie mówić.
Co będzie dzisiaj motywem przewodnim wpisu? Niech pomyślę... Miłość. To najpiękniejszy motyw w dziejach ;P Tyle książek o niej powstało, tyle filmów, piosenkek, spektakli teatralnych... Wiecie co mnie wtym drażni? Niektóre nastolatki, czyli moje rówieśniczki zachowują się nieodpowiednio, gdy chodzi o uczucia. Co mam na myśli? Mhhhh. Niech sama pomyślę, za nim odpowiem. Miłość jak twierdzę, jest naistotniejsza na świecie i bez niej nie ma szczęścia. To prawda, ale na niej swiat się nie kończy. Tak samo jak na złamanym sercu. Ja chodzę z głową w chmurach i myślami jestem na bachamach, ale staram się myśleć logicznie oraz nie zaprzepaszczać wszystkiego, choć myślę tylko o Nim. Staram się być silna, ale oczywiście przegrywam. Wkurzają mnie dziewczyny, które zmieniają chłopaków szybciej niż ubranie. Chłopak to nie wszystko, na nim świat się nie kończy. Jeśli kobieta (dziewczyna) to nie dlatego, że z nią coś nie tak. Poprostu nie jest łatwa i czeka na księcia z bajki. Na niektóre rzeczy trzeba zaczekać...
Do napisania,
J.
Co będzie dzisiaj motywem przewodnim wpisu? Niech pomyślę... Miłość. To najpiękniejszy motyw w dziejach ;P Tyle książek o niej powstało, tyle filmów, piosenkek, spektakli teatralnych... Wiecie co mnie wtym drażni? Niektóre nastolatki, czyli moje rówieśniczki zachowują się nieodpowiednio, gdy chodzi o uczucia. Co mam na myśli? Mhhhh. Niech sama pomyślę, za nim odpowiem. Miłość jak twierdzę, jest naistotniejsza na świecie i bez niej nie ma szczęścia. To prawda, ale na niej swiat się nie kończy. Tak samo jak na złamanym sercu. Ja chodzę z głową w chmurach i myślami jestem na bachamach, ale staram się myśleć logicznie oraz nie zaprzepaszczać wszystkiego, choć myślę tylko o Nim. Staram się być silna, ale oczywiście przegrywam. Wkurzają mnie dziewczyny, które zmieniają chłopaków szybciej niż ubranie. Chłopak to nie wszystko, na nim świat się nie kończy. Jeśli kobieta (dziewczyna) to nie dlatego, że z nią coś nie tak. Poprostu nie jest łatwa i czeka na księcia z bajki. Na niektóre rzeczy trzeba zaczekać...
Do napisania,
J.
czwartek, 25 lutego 2016
Cytaty
Życzę miłego wieczoru pełnego przemyśleń oraz z kakałem i dobrą książką w dłoniach. Nie ma prawie nic lepszego na wieczór. A pro po macie coś godnego polecenia? Jeśli tak, to chętnie przeczytam ;D



Możesz wszystko
Ostatnio tak sobie pisałam z koleżanką, doradzałam jej i doszłam do kilku bardzo ważnych dla mnie wniosków. Mianowicie: należy dbać, o to co jest dla nas ważne - człowiekowi zależy na wielu rzeczach, ale niewiele z pośród nich jest dla nas szczególnie istotne. Każdy z nas posiada inne wyobrażenie rzeczywistości, różne wartości, przywiązuje wagę do różnorodnych aspektów oraz posiada indywidualny charakter, który krztałtuje. Jedni cenią sobie odwagę, przyjaźń, rodzinę, dom. Drudzy zdrowie, pieniądze, przyjaciół. Trzeci pracę, miłość i drógiego człowieka oraz niesioną mu pomoc. Mamy marzenia, nadzieje... Kiedy otrzymujesz pracę na jakimś stanowisku, robisz wszystko, aby się na nim utrzymać, co nie? A kiedy się zakochasz? Błądzisz myślami z swoją miłością, uśmiechasz się mimo woli, kiedy ją widzisz; chcesz, aby była/był szczęśliwy. Obsypujesz prezentami, jeśli jesteś z drugą połówką. Spędzasz z nią walentynki. To jest piękne! Nawet jeśli nie łączy Cię z Twoją miłością bliższa relacja, myślisz o jej szczęściu - taka jest prawdziwa miłość. Taka jest wielka miłość. Wszystkie pozostałe obiawy, kiedy się wściekasz, intrygujesz, aby zdobyć Ją/Jego, nie są prawdziwym uczuciem - SĄ POŻĄDANIEM!!! Lew Tołstoj napisał w Annie Kareninie: "Gdy się kogoś kocha, to kocha się całego człowieka, takiego jaki jest, a nie takiego, jakim by się go chiało mieć." Przepraszam... Odbiegłam od tematu... Tak trochę... Czytelniku jeśli chcesz zostać prawnikiem, architektem, piłkarzem, patologiem sądowym, detektywem, kamieniarzem, pisarzem, archeologiem, biologiem, podróżnikiem, nianią, pielięgniarką, biznesmenem, modelką/modelem, fotografem, anglistą, politykiem... papieżem (jeśli nie jesteś kobietą) uczyń wszystko, aby spełnić marzenie i zostań tym kim pragniesz! Życzę Ci wszystkiego co najlepsze. Dbaj o rzeczy istotne, ważne dla Ciebie, takie jak: zdrowie, praca, przyjaciele, dom, rodzina, miłość, sny. Nigdy nie wiadomo co Cię czeka. Możesz wszystko, ale tylko jeśli bardzo czegoś chcesz i zmobilizujesz się, żeby to osiągnąć. DBAJ O TO, CO DLA CIEBIE WAŻNE!! Pragnę również zwrócić uwagę, na to jak bardzo istotna jest nasza przeszłość. Wszelkie doświadczenie, które zbieramy, wiąże się z tym, co przeszliśmy. Każda porażka, wyśmianie, głupota, którą palniemy, niezrozuienie, brak akceptacji, a także śmiech, zwycięstwo, spełnienie marzenia, wsparcie powoduje, że jesteśmy jacy jesteśmy i nic tego nie zmieni. Dzięki dobru jesteśmy szczęśliwi i wybieramy co słuszne. Dzięki niepowodzeniom stajemy się silniejsi. Życie to najtwardsza szkoła, nigdy nie wiesz kiedy kolejny egzamin i nawet nie możesz ściągać, bo nikt przed tobą nie miał takich samych pytań.Trzeba sobie jakoś radzić i nie marudzić, że mamy się fatalnie. Trzeba pamiętać, że zawsze może być gorzej. Poprostu się nie martw (tak, to z Króla lwa)!!! Inni mają gorzej. Ty jesteś szczęściażem jeśli: a) masz co jeść b) posiadasz dach nad głową c) ktoś Cię kocha d) Ty kogoś kochasz... Niektóre dzieci nigdy w życiu nie widziały piłki i nie zobaczą. Nie mają skarpetek, a jest im zimno w stopy. Straszne, że świat posiada tyle dóbr, a nie potrafi ich racjonalnie gospodarować! Włos się na głowie jerzy... Szkoda, że tylko piszę, a nie działam... Może powinnam się nad tym zastanowić? Mhhhh...
Do napisania,
J
Do napisania,
J
środa, 24 lutego 2016
Cytaty







Szykuję już kolejny zbiór inspirujących cytatów, motywujących do działania itp. Ferie się już kończą i trzeba wrócić do brutalnej rzeczywistości ;( Lol... Przez ferie udało mi się przeczytać zaledwie trzy książki: "Żniwa zła", "Dziewczyny z powstania" i coś o papieżu Franciszku. Dzięki tym jedenastu dniom odpoczynku od szkoły wiele zrozumiałam, wiele pjęłam i przypomniała sobie o sprawach, które odeszły na dalszy tor z różnych dziwnych przyczyn. Aktualnie czytam "Księgę wszystkich dokonań Sherolcka Holmesa"... Trochę mi to zajmie.
Do napisania,
J.
wtorek, 23 lutego 2016
Przemyślenia
Przez moje życie przedarła się fala zniszczenia, lęku i zbłądzenia. Musiałam wszystko poukładać i powsadzać do odpowiednich szufladek, aby móc normalnie funkcjonować w tym popapranym społeczeństwie. Tyle razy upadłam, że powinnam być już silniejsza i dać radę z bezwzględnością ludzi, którzy nie traktują drugiego jak człowieka. Sam na sam biłam się z myślami i udało się wygrać grę, w którą wprowadzili mnie inni. Przez niesmaczną sytuację, w którą wpakowali mnie rówieśnicy nie pojechałam na dwudniową wycieczkę do Warszawy. Na szczęście byłam już w stolicy Polski i nie żałuję podjętej decyzji. Wiecie co? Mam głęboko w czterech literach co sądzą o mnie niedorozwinięte dzieci, których jedynym celem jest otrzymanie od rodziców nowego telefonu komórkowego. To mają być priorytety? Wątpię! Ja mam na uwadze coś więcej niż posiadanie kolejnych przedmiotów, które raczej na nic mi się nie przydadzą, bo ich nie potrzebuję. W naszych umysłach zakorzenił się konsumpcjonizm. Nie twierdzę, że zakup nowych przedmiotów jest czymś złym... Oooo Nieee!!! Zawsze się cieszę, jak dostanę nową książę lub ją kupię, albo otrzymam nowe ubranie. To ludzkie. My ludzie przywiązujemy jednak za dużą wagę do rzeczy materialnych, zamiast przywiązywać się do ludzi, którzy mogą dać nam więcej dobra niż nowy ipod, laptop, tablet, kolejne zakupy w galerii handlowej, biżuteria, komiks... i Bóg wie co jeszcze. Może warto zwracać większą uwagę na drugą istotę ludzką, będącą w pobliżu? Na własnej skórze odczuwam obojętność, kiedy przychodzę do Babci, a leci telewizor, a na ekranie rozgrywa się akcja "Wspaniałego stulecia", kolejnego głupiego serialu na antenie telewizji polskiej. Brak zainteresowania wtedy bardzo boli. Też tak czasem macie? Ostatnio czytałam książkę o powstaniu warszawskim, jedenaście kobiet opowiadało swoją historię z czasu powstania warszawskiego. Bardzo się wzruszyłam, zaczytując się w kartkach, na których zostały zapisane te relacje z czasów okupacji, z czasów II wojny światowej. To co przeżyli tamci ludzie jest wprost niewyobrażalne i nieopisane. Nikt nie chciałby przeżyć takiego koszmaru. Nie można oceniać, czy decyzja o wybuchu postania była słuszna, czy nie, bo nie żyliśmy w tamtych czasach i nie odczuwaliśmy strachu związanego z powrotem naszych ukochanych do domu. Mamy teraz inną mentalność, wolny kraj i te sprawy. Nie będę się w to wgłębiać. Jestem zbyt młoda, aby móc cokolwiek powiedzieć na ten temat. Jedno jest pewne to było straszne. Czytając "Dziewczyny z powstania" po raz kolejny pojęłam jak bardzo życie jest kruche i nigdy nie wiadomo kiedy przetnie się nasza nić życia. Każdy moment, każda sekunda może być naszą ostatnią i warto trwać w chwili, która przynosi nam szczęście. Na zawsze i na wieczność! W obecnej sytuacji, w której znalazła się Europa, nigdy nic nie wiadomo... Pamiętaj drogi czytelniku, aby mówić tym, na których Ci zależy, że ich kochasz, pomagaj im, dawaj im siebie, a przede wszystkim swój czas. Może jednej osobie, którą kochasz, na tym zależy. Nigdy nie wiesz, co czuje drugi człowiek. Przepraszaj za swoje słabości jako pierwszy Drogi Czytelniku, aby pokazać, jak bardzo drugi człowiek jest dla Ciebie ważny. Ostatni skończyłam też książkę o papieżu Franciszku, która wskazała mi drogę. Jaką drogę? Taką, którą chcę kroczyć. Pragnę dzielić się ciepłem i radością z bliźnimi. Pomagać im. Dla chcącego nic trudnego... Drzemie we mnie tyle energii, ale wiem jak ją spożytkować. Mam wrażenie, że o czymś zapomniałam. No tak! Były walentynki. Jak je spędziliście? Muszę się przed Wami przyznać, że ja go specjalnie nie celebruję. Pewnie to dlatego, że ciągle doświadczam nieodwzajemnionej miłości, ale sądzę, że mnie to tylko umocni i będę silniejsza, kiedy nadejdzie ta tzw. Wielka Miłość. Moim zdaniem takie święto zakochanych powinno trwać każdego dnia, o każdej porze. Ten mój nieszczęsny romantyzm... Ach... Fajnie dostać od swojej miłości prezent, spędzać z nią miły wieczór (kolacja w restauracji lub w domu przy świecach). Zaręczyny w walentynki? Jest to szczególny dzień, ale nie wiem, czy chciałabym się w nim zaręczyć. Poproszenie o rękę w takim dniu to coś, czego nie potrafię sobie wyobrazić. Marzę o mężu, dzieciach, pięknym domu i dobrej pracy, lecz znam realia. Walentynki. Kolejne dopiero za rok. Mam nadzieję, że do tego czasu zbliżę się do Wielkiej Miłości. Nie uważam, że to najważniejsze, bo najważniejsze to to, aby umieć kochać. POZOSTAŁE SPRAWY, TO INNA KWESTIA!
Do napisania,
J :D

Do napisania,
J :D
niedziela, 7 lutego 2016
Zawieszenie bloga
Piszę do Was w sten niedzielny wieczór, a kompletnie nie mam siły, bo wyszło na jaw oskarżenie, które jest pezpodstawne. Szkoła to najlepsza nauczycielka! Dlaczego? Uczy jak być silniejszym. Muszę stanąć na nogi, a kompletnie nie wiem jak się za to zabrać. Właśnie dlatego oje wpisy na bloggerze nie są systeatyczne. Przepraszam, mam zamiar poukładać wszystko w swojej głowie i do tego czasu zawieszam pisanie bloga. Zdaje sobie sprawę, że i tak nie mam czytelników i na nikim nie zrobi to zadnego wrazenia. Życie bywa przewrotne i to, że powiedziałam, iż nie będę przez dłuższy czas pisać, dalej prowadzić bloga, nie oznacza, że nie zobaczycie w nabliższym czasie jakiegoś nowego wpisu. Nic do końca nie planuję. Jest mi źle, ale nie chcę prowadzić bloga, na którym wiecznie nażekam na niesprawiedliwości życia, dokuczanie ze strony społeczeństwa. Nie po to założyłam tą stronę internetową. Chcę sie dzielić wyższymi wartościami, dobrem, radością itd. A jak mam to robić samej mając mentlik w głowie? Kocham pisanie i nie wyobrazam sobie bez niego codziennościa. Nie rozumiem ludzi, którzy mnie krzywdzą oraz wchodzą w moją codzienność, kompletnie nie mając o niej zielonego pojecia. Zostałam bardzo upokorzona... Napisałam, że jestem osobą wierzącą. Od dłuższego czasu po mojej klasie chodzą głupie, nie majace potwierdzenia plotki, że romansuję z ksiedzem, że Go kocham. Bardzo mnie to zaboloało, kiedy się o tym dowiedziałam. W kończącym się tygodniu, nie wytrzymałam psychicznie i zaczęłam działać, aby to się zakończyło. Nie pozwolę, żeby zniszczonu Mu i mnie życie z powodu plotek, nieprawdy. Klasie zależąło, żeby mnie zniszczyć i udało się. Jestem w totalnej rozsypce, nie jejm, nie piję, słabo śpię, zmuszam sie do nauki, na oazie, na którą chodzę, już mi się nie podoba, a myślami błądzę w minionych wydarzeniach. Grono pedagogiczne jest oburzone z tego powodu, co pisałam powyżej. Ja także!!! Wiem, że zycie jest jedno, ale to zbyt mnie dotknęło. Pragnę powrócić do normalności. Ile to bęcie trwało? Myślała, że to ja się naczytałam: "Ptaków ciernistych krzewów" i naoglądałam "Zbrodni ojca Amaro". Widocznie jednak nie. Nie poddam sie w brnięciu do celu. Wtoczę swój głaz na górę, ale nie wiem kiedy.
Trzymajcie się,
do zobaczenia,
do napisania,
J
Trzymajcie się,
do zobaczenia,
do napisania,
J
niedziela, 31 stycznia 2016
LEKCJA MORALNOŚCI
Chciałabym podzielić się z wami czymś, co jest dla mnie ogromnie ważne. O co chodzi? O moją pasję do pisania. Nie pamiętam, czy się chwaliłam, że nawiązałam "współpracę" z pewnym wydawnictwem. Napisałam do niego ile kosztowałoby, wydanie tego co posiadam. I tak się zaczęło. Miałam w zamiarze napisać jeszcze coś do tego, co storzyłam, ale wczoraj to zaniechałam, bo stwierdziłam, że to bez sęsu.
Specjalnie dla Was wstawiam opis opowiadania: "Lekcja moralności". Jest ono trochę kontrowersyjne, ale przestałam się już obawiać krytyki. Proszę bardzo:
"Lekcja moralności"Główną bohaterką jest Julia Sławicka, wychowująca się w patologicznej rodzinie. Ojciec popadł w alkocholizm, a mama uciekła z kochankiem. Jej "tragiczna" historia zaczyna się wraz z pójściem do 1kl. liceum. Poznaje nowych ludzi, jej wychowawczynią zostaje siostra matki, która jest chora. Julka ma dosyć wybuchowy charakter i są z nią problemy. Nawiązuje przyjazne stosunki z jednym z nauczycieli. Głównymi tematami "Lekcji moralności" są przebaczenie i miłość, z którą wiąrze się poświęcenie.
Co sądzicie o takimi pomyśle na książkę? Pisząc zaczerpnęłam sporą część z swojego życia, ale i z książek, które namiętnie pochłaniam. Cieszę się, że mam możliwość dzielenia się tym, co się kłębi w mojej głowie. Dzielcie się w komentarzach co sądzicie o opowiadaniu i jak odbieracie historię, którą w nim zawarłam.
Do napisania,
J.
Specjalnie dla Was wstawiam opis opowiadania: "Lekcja moralności". Jest ono trochę kontrowersyjne, ale przestałam się już obawiać krytyki. Proszę bardzo:
"Lekcja moralności"Główną bohaterką jest Julia Sławicka, wychowująca się w patologicznej rodzinie. Ojciec popadł w alkocholizm, a mama uciekła z kochankiem. Jej "tragiczna" historia zaczyna się wraz z pójściem do 1kl. liceum. Poznaje nowych ludzi, jej wychowawczynią zostaje siostra matki, która jest chora. Julka ma dosyć wybuchowy charakter i są z nią problemy. Nawiązuje przyjazne stosunki z jednym z nauczycieli. Głównymi tematami "Lekcji moralności" są przebaczenie i miłość, z którą wiąrze się poświęcenie.
Co sądzicie o takimi pomyśle na książkę? Pisząc zaczerpnęłam sporą część z swojego życia, ale i z książek, które namiętnie pochłaniam. Cieszę się, że mam możliwość dzielenia się tym, co się kłębi w mojej głowie. Dzielcie się w komentarzach co sądzicie o opowiadaniu i jak odbieracie historię, którą w nim zawarłam.
Do napisania,
J.
sobota, 30 stycznia 2016
Ucieczka
W środę odbyłam rozmowę, o której wspominałam we wcześniejszych notkach. Na prawdę byłam zdecydowana, aby odejść z mojego "domu". Człowiek, z którym rozmawiałam, był oburzony na wieść o moim odejściu i zły z powodu przyczny, dla której chciałam to uczynić. Oczywiście jak to ja, nie powiedziałam całej prawdy. Przynajmniej nie od razu. Dostałam opr z góry na dół i ciągle smutałam z powodu odejścia. W czwartek postanowiłam oznajmić, że za tydzień przyjdę ostatni raz i znowu nagana... lol. Wtedy przekazałam, że nie powiedziałam cołej prawdy o przyczynie odejścia, ale z powodu wewnętrznej blokady nie przeszła mi przez usta. Chodziło o plotkę na mój temat, którą ktoś rozwiał. Pewien człowiek, którego bardzo cenię, powiedział mi, że jeśli bym odeszła potwierdziłabym oszczerstwa. Kilka godzin później wyjawiłam co spowodowało moją decyzję o odejściu i znowu dostałam lekcję za darmo. Po gruntownym przewartościowaniu wszystkiego, myśleniu, co było dla mnie ważne, postanowiłam jednak zostać w mojej wspólnocie. W końcu to mój dom i nie pozwolę się z niego wyrzucić. Ucieczka z powodu tchurzostwa nie jestdobrym rozwiązaniem, tak samo jak kierowanie się opinią innych. Życie jestjedno i należy je przeżyć w zgodzie z samym sobą, z nikim innym... NIE!!! Wczoraj udałam się na spotkanie, ale nie podobało mi się na nim i zrozumiałam, że mnie rozdrobnili na milion kawałeczków. Muszę się poskładać do kupy. Nikt nie przeżyje życia za mnie (tak wiem, że się powtarzam). CIeszę się, iż posiadam przewodnika duchowego, który zawsze wskazuje mi słuszną drogę do kroczenia i wydeptywania.
Dalej się męczę z książką autorki: "Harrego Pottera". Co u Was słychać? Mam nadzieję, że wszystko dobrze. Cieszę się, że znów tu dla Was jestem.
J.
Dalej się męczę z książką autorki: "Harrego Pottera". Co u Was słychać? Mam nadzieję, że wszystko dobrze. Cieszę się, że znów tu dla Was jestem.
J.
poniedziałek, 25 stycznia 2016
Drogi Czytelniku, leżę chora w łóżku i nie mam bladego pojęcia co z sobą począć. W ciągu dwóch tygodni jestem trzeci raz w domu i się nudzę. W zasadzie to nie tak do końca, bo czytam najnowszą książką autorki "Harrego Pottera", napisaną pod pseudonimem Robert Galbrait, "Żniwa zła". Wciągnęła mnie w swój świat od pierwszej strony i jak zacznę po przerwie, to nie mogę się oderwać od wielu zapisanych ston. A Ty lubisz czytać? Jeśli tak, to się podziel swoimi ostatnimi książkowymi podbojami. Co się u Ciebie dzieje? Daj znać w komentarzu, żebym wiedziała, że ktoś czyta tego bloga! Nieuchronnie zbliża się środa, a więc dzień, w którym czeka mnie poważna rozmowa z przedstawicielem grupy do której należę, o odejściu, a wcale nie chcę odchodzić. Nie chcę, ale muszę, bo jak nie to nieprzyjemności nie będą mieć końca. To, czy będę dalej chora w środę, nie będzie mieć żadnego znaczenia. Tak postanowiłam! Na prawdę ciężko mi odchodzić, ale świadomość, że robię coś słusznego, daje mi porządnego kopa i sprawia przyjemność. Zawsze starałam się żyć zgodnie z swoim sumieniem i nadal się tym kieruję. Wczoraj byłam na trochę spóźnionych jasełkach, w parafii, w której zamieszkała moja Babcia. Bardzo mi się podobały. Pełen profesjonalizm z strony aktorów, huru, osób przygotowujących rekwizyty, stroje, scenerie, osoby piszącej scenariusz. Większość spraw związanych z przedstawieniem było na głowie jednej osoby, dziewczyny, którą bardzo lubię. Bardzo się wzruszyłam i pojawiła się w mojej głowie myśl, że ja kiedyś też chcę czynić wielkie rzeczy we współpracy z innymi, dawać radość itd, bo bardzo sobie cenie relację z innymi. Muszę również wspomnieć, że w jasełkach brali udział chłopcy z sierocińca. Oglądając występ osób, które dobrze znam, przeżyłam wewnętrzne Katharsis jak starożytni Grecy... Cieszę się, że miałam możliwość znalezienia się tam i zobaczenia jasełek. Co dzisiaj będę robić mając możliwość poleniuchowania? Planuję zobaczyć jakiś film, bo zazwyczaj nie mam czasu na przeżywanie problemów ludzi, którzy nie istnieją w rzeczywistości. Macie jakieś propozycje filmowe? Jestem otwarta na sugestie!

Pozdrawiam,
Do napisania,
J.

Pozdrawiam,
Do napisania,
J.
sobota, 23 stycznia 2016
Pomimo burz
Do napisania,
J
Ps. Co u Was słychać? Mam nadzieję, że wszystko jest ok.
sobota, 9 stycznia 2016
24 FINAŁ WOŚP
Jutro niestety mnie tu nie będzie, bo biorę udział w dwudziestym czwartym finale wośpu. Lubię pomagać ludziom w jakikolwiek sposób, choć oni często mnie ranią (a ja niestety ich, choć tego nie planuję). Mam nadzieję, że dużo uzbieram. Ostatnio pisałam z koleżanką z szoły i zrozumiałam pewną rzecz. Czasem warto inaczej spojrzeć na otaczającą nas rzeczywistość. Każdy z nas posuada jakieś wady i czasem warto o nich zapomnieć, usunąć je na bok, bo pod powłoką może kryć się bardzo ciekawy człowiek, od którego wiele się nauczymy! A może ma jakieś "talenty" z których skorzystamy. Taka mała symbioza. Inni często nas ranią, ale trzeba zadać sobie pytanie jak się łatwiej żyje. Z bliznami? Czy bez nich? Ja staję oko w oko z takim problemem. Kilkakrotnie siadałam i rozprawiałam się z sobą, modliłam się za tych, z którymi mam na pieńku, za siebie, za to by w moim sercu wygrało dobro... Jak na razie nic. Kiedy zapomnę, będzie mi liżej... Mój nauczyciel życia tak mi już radził, ale tym razem wzięłam sobie do serca jego słowa, treść, którą przekazał.

Ps. Warto pomagać. Dobrem za zło odpłacać.
Do napisania,
J

Ps. Warto pomagać. Dobrem za zło odpłacać.
Do napisania,
J
czwartek, 7 stycznia 2016
Dziś krótko. Jestem trochę, a raczej bardzo szczęśliwa. O co chodzi? Raczej się nie dowiecie, bo nie jest to inforamcja, którą publiczność może poznać. Po co o tym napisałam? Żeby uświadomić Wam, że niektóre na pozór błache sprawy mogą dać wiele szczęścia. Mnie uszczęśliwiło coś nieistotnego. Przerzucając stronnice książek, zaznajomiłam się z wieloma różnorodnymi historiami, które bardzo mnie poruszyły. My ludzie często nie doceniamy wielu aspektów, otaczającej nas rzec zywistości, nad czym ublowam. Ja też tak się zachowuję, zdarza mi się bezsęsownie płakać, bo czegoś nie pozyskam, zapominając cieszyć się teraźniejszością.Ostatnio jednak uczę się nowego spojrzenia - Ps. mam dobrego nauczyciela. Nigdy bym nie pomyślała, że stanie się kimś ważny...Cieszcie się z wszystkiego, ponieważ zawsze może być gorzej!!!
Do napisania Kochani,
J
J
środa, 6 stycznia 2016
W imię ...?
Jest pewna grupa zawodowa, z którą utrzymuję dobe stosunki i nie mówię tu o nauczycielach. Grupa, o której wspominam, bardzo się różni od pozostałych. Są wśród niech tacy przedstawiciele, którzy tworzą jej negatywny wizerunek, ale i tacy, którzy w pełni oddają się swojemu zawodowi. O kim piszę? O ludziach, którzy torzą najbardziej skorumpowaną instytucję na świecie, o księżach. Powie wam tak: wszelkie idee związane z wiarą chrześcijańską są ok, miłość, dobroć, poświęcenie się za ludzi, miłosierdzie, wybaczenie, pomoc. Mi to odpowiada. Fajnie, że są ludzie, którzy otrzymują "powołanie" do służby ludziom, na prawdę odjazdowo. Szkoda, że przez niektórzych kapłanów wizeruek Kościoła podupada. W ogóle trzebaby wspomnieć przewinieni kościoła, które trwały przez wieki i zresztą nadal trwają :( Ludzie głoszący dobre słowo nie powinni kierować się chiwością, pragnieniami, czy chęcią zbogacenia się, nienawiścią. Po co były wyprawy krzyżowe? Polowanie na czarownice? Tępienie inteligęcji? Stworzenie indeksu ksiąg zakazanych? Powołanie Świętej Inkwizycji? Nie rozumiem motywów, które kierowały uwczesną władzą kościoła katolickiego. Ostatnio zakupiłam czasopismo ŚWIAT WIEDZY - HISTORIA i czytałam o mrocznych sekretach watykanu. O papieżu Aleksandrze VI słyszał nie jeden człowiek, poraz pierwszy zabił w wieku zaledwie dwunastu lat. O korupcji i praniu brudnych pieniędzy wszystkim wiadomo. Przedstawiciele Kościoła często fałszowali różne dokumenty dla zysku. Jak jest ciemna strona celibatu? Szerzenie się pedofili... Nie chcę nawet tego komentować. Ile tajemnic kryje Watykan? W głowe się to nie mieści. Księża stali się dzięki własnej hstorii dość kontrowersyjną grupą zawodową, a sobór trydencki tylko to pogłębił, bo właśnie wtedy narzucono duchownym celibat. Ale po co? Moje rozwarzania będą dotyczyły czasówn nam współczesnych. Jeśli Bóg istnieje to rządałby od człowieka czegoś sprzecznego z jego naturą, skoro jest miłosierny? Wątpię. Księża są zwczajymi ludźmi, mającymi te same problemy co Ty, czy ja. Niektórzy zachowują się miło i uprzejmie wobec wszystkich, którzy ich otaczają, doradzają, rozawiają o Twoich problemach, a niektórzy nie! Dlaczego oni nie mogą mieć prawa do takiego samego życia jak my? Człowiek potrzebuje bliskości drogiej istoty. A jeżlei On nie istnieje, to całe poświęcenie, celibat, brak rodziny, dzieci staje się bezsęsowny! Moim zdaniem celibat nie posiada racji bytu. Zasady rzącące tym światem są okrutne. Nie wyobrażam sobie bólu matki, której syn (być może jedyne dziecko) powiadamia ją, że zostaje księdze, bo Bóg zsyła na niego powołanie. Bla bla bla. Gdybym była na miejscu, któreś z matek, pękło by mi serce. Takie zycie to męczarnia. Ni kumam jak można się na coś takieg pisać. Jestem młoda i moje poglądy mogą się zmienić z czasem. Jednak mimo wszystko co myślę, szanuję postawę mężczyzn wstępujących do seinarium, bo przynajmniej obierają jakiś cel w życiu. Mam nadzię, że księża wyjdą kiedyś z "średniowiecza".
Do napisania.
J
Do napisania.
J
wtorek, 5 stycznia 2016
Nasza moralność
Trochę się tu zmieniło od wczoraj, co nie? Te zmiany moim "skromnym" zdaniem były konieczne. Jestem nowa w sieci i powinnam się jakoś zareklamować, dlatego możecie subskrybować mojego bloga i kliknąć "lubię to" - chodzi o nowo powstałą stronę na facebooku, która będzie dotyczyła tego co blog, ale ma zadanie też promować mnie jako blogerkę. To na tyle jeśli chodzi o sprawy organizacyjne. Aaaa. Jeszcze jedno! Pewnie zauważyliście, że pojawiła się na górze strony zakładka "o mnie", jak tam wejdziecie to co nieco się o mnie dowiecie, jeśli was to interesuje.
Cieszycie się, że zaczął padać śnieg? Znam co najmniej jednego człowieka, który się cieszy, ale to dlatego, iż kocha jeździć na nartach. Przez wszechstronnie panujące zimno i śnieg chodzę w ciepłych wełnianych sweterkach. Lubię zimę, lecz bez przesady...
A teraz nadszedł czas na zapowiedziane ciężkie temaciki. Kolejny będzie też trudny, ale wątpię, że go odbierzecie tak jak ten. Do dzieła.
Walnę z grubej rury.
Aborcja, eutanazja, in vitro...
Tym się mam zamiar zająć.
Eutanazja
Sprawy dotyczące poszanowania życia ludzkiego są mega trudnymi tematami i nie do końca wiem jak się za to zabrać, ale jakoś muszę, bo zaplanowała takie rozważania. Najlepiej będzie jak rozpocznę definicją eutanazji. Eutanazja - przyśpieszenie śmierci chorego człowieka. Nie będę pisać tego co dyktuje skorumpowany Kościół Katolicki (nie twierdzę, że cały taki jest, bo nie ocenia się książki po okładce, lub całości po ogóle), mam własne zdanie, nie zależne od głosu tej instytucji. Jak człowiek jest chory, umierający i nie widzi dalszego sensu istnienia, a środki znieczulające ból nie działają, powinien mieć możliwość uśmierzenia "ran" w inny sposób. Kościół uważa, że to jest nieposzanowanie boskich praw! Boskie prawa? Mhhhh... Okey. Potępia również każdą formę odebrania życia. A gdzie było miłosierdzie, kiedy skazywał na śmierć tysiące i miliony ludzi, poprzez wyroki ŚWIĘTEJ INKWIZYCJI?! Gdzie? Wracając do sedna. Istnieje również druga strona medalu, którą są (być może) wyrzuty sumienia, sumienie drugiej istoty ludzkiej, która ma za zadanie uśmiercenie bliźniego. Jak odpowiedzieć sobie na pytanie: "czy eutanazja powinna być dopuszczalna"? To to dylemat moralny.
In vitro
Tu też zacznę od definicji. In vitro - metoda zapłodnienia polegająca na doprowadzeniu do połączenia komórki i plemnika w warunkach laboratoryjnych poza żeńskim układem rozrodczym. Wy wyniku zapłodnienia in vitro ginie dużo embrionów. Wyobraź sobie, Drogi Czytelniku, że Twoje dziecko, jeśli je posiadasz, nie pasuje do jakiegoś chorego planu, nie wpasowało się w warunki i musi iść na odstrzał. Co być czuł? Egzekucja na żyjącym na ziemi istnieniu, jest tożsama z pozbyciem się embrionu. Nie ma on wielkich rozmiarów, nie płacze, nie krzyczy, nie woła o jedzenie, ale ma "zagwarantowane" miano istoty ludzkiej. Tyle się mówi o prawach człowieka! Gdzie one są zachowywane, gdy wyrzuca się nie potrzebne "Reszczki" po tej metodzie zapłodnienia? Gdzie? Ile biednych dzieci mieszka w domu dziecka i oczekuje miłości, której może nigdy nie dostać? Warto byłoby się nimi zainteresować! Ci którzy poddają się in vitro robią to dal własnego zaspokojenia, "ja nie mogę, a chcę". Dla mnie to czysty egoizm. Rozumiem, że każdy chciałby wychowywać dziecko, które z niego wyszło, ja także. Nie można być egoistą...
Aborcja
Aborcja - zamierzone i przedwczesne zakończenie ciąży w wyniku interwęcji zewnętrznej. W prawie polskim dopuszczone są trzy przypadki, kiedy aborcja jest dopuszczana. Pierwszy gdy dziecko jest chore, drugi matka jest poważnie chora i dziecko jej zagraża, trzeci ciąża jest wynikiem gwałtu. W przypadku choroby matki istnieje zasada podwójnego skutku (ostro powiedziawszy - czysta matematyka)... ;( Co kiedy dziecko choruje? Ile na świecie ludzi z poważnymi powikłaniami potrafiący cieszyć się tym co mają, biednych, głodujących, bezdomnych, ubogich? To, że to małe stworzonko nie ma się dobrze, nie oznacza, że przychodząc na świat jest skazane na niepowodzenie, klęskę. To nie prawda! A gwałt? Ciężko go przetrawić i kobiety są w szoku i często mogą nie wiedzieć co czynią, ale mają ludzi w okuł siebie, szkoda, że nie zawsze odpowiedzialnych... Mam pytanie. Dlaczego jedyną śmiertelną ofiarą w wyniku gwałtu miałby by być nienarodzone dziecko, które nie zawiniło w żaden sposób? Da się przecież oddać dziecko do okna życia, czy adopcji. Każdy ma prawo życia!!!
PODSUMOWANIE. Jak odróżnić dobro od zła? Jak wiedzieć co jest etyczne? Trzeba rozróżnić dwie rzeczy: dobro osobiste i dobro drugiej istoty ludzkiej. "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego." Prawda, jak na nią patrzeć? Wszystko (weryfikuje) modyfikuje życie. Teraz tak twierdzę, ale jak pożyję kolejne osiemnaście lat mogę zmienić zdanie. Zostawiam Was z tym. Jutro kolejny wpis, ale nie dotyczący tak turystycznych zagadnień, ale równie dyskusyjnych dla wielu katolików!
Cieszę sie Drogi czytelniku, że dobrnąłeś do końca rozważań i mam nadzieję, iż się do mnie nie zraziłeś. W końcu każdy posiada prawo do wolnego wyrażania opinii.
Pa.
Do napisania.
J
Cieszycie się, że zaczął padać śnieg? Znam co najmniej jednego człowieka, który się cieszy, ale to dlatego, iż kocha jeździć na nartach. Przez wszechstronnie panujące zimno i śnieg chodzę w ciepłych wełnianych sweterkach. Lubię zimę, lecz bez przesady...
A teraz nadszedł czas na zapowiedziane ciężkie temaciki. Kolejny będzie też trudny, ale wątpię, że go odbierzecie tak jak ten. Do dzieła.
Walnę z grubej rury.
Aborcja, eutanazja, in vitro...
Tym się mam zamiar zająć.
Eutanazja
Sprawy dotyczące poszanowania życia ludzkiego są mega trudnymi tematami i nie do końca wiem jak się za to zabrać, ale jakoś muszę, bo zaplanowała takie rozważania. Najlepiej będzie jak rozpocznę definicją eutanazji. Eutanazja - przyśpieszenie śmierci chorego człowieka. Nie będę pisać tego co dyktuje skorumpowany Kościół Katolicki (nie twierdzę, że cały taki jest, bo nie ocenia się książki po okładce, lub całości po ogóle), mam własne zdanie, nie zależne od głosu tej instytucji. Jak człowiek jest chory, umierający i nie widzi dalszego sensu istnienia, a środki znieczulające ból nie działają, powinien mieć możliwość uśmierzenia "ran" w inny sposób. Kościół uważa, że to jest nieposzanowanie boskich praw! Boskie prawa? Mhhhh... Okey. Potępia również każdą formę odebrania życia. A gdzie było miłosierdzie, kiedy skazywał na śmierć tysiące i miliony ludzi, poprzez wyroki ŚWIĘTEJ INKWIZYCJI?! Gdzie? Wracając do sedna. Istnieje również druga strona medalu, którą są (być może) wyrzuty sumienia, sumienie drugiej istoty ludzkiej, która ma za zadanie uśmiercenie bliźniego. Jak odpowiedzieć sobie na pytanie: "czy eutanazja powinna być dopuszczalna"? To to dylemat moralny.
In vitro
Tu też zacznę od definicji. In vitro - metoda zapłodnienia polegająca na doprowadzeniu do połączenia komórki i plemnika w warunkach laboratoryjnych poza żeńskim układem rozrodczym. Wy wyniku zapłodnienia in vitro ginie dużo embrionów. Wyobraź sobie, Drogi Czytelniku, że Twoje dziecko, jeśli je posiadasz, nie pasuje do jakiegoś chorego planu, nie wpasowało się w warunki i musi iść na odstrzał. Co być czuł? Egzekucja na żyjącym na ziemi istnieniu, jest tożsama z pozbyciem się embrionu. Nie ma on wielkich rozmiarów, nie płacze, nie krzyczy, nie woła o jedzenie, ale ma "zagwarantowane" miano istoty ludzkiej. Tyle się mówi o prawach człowieka! Gdzie one są zachowywane, gdy wyrzuca się nie potrzebne "Reszczki" po tej metodzie zapłodnienia? Gdzie? Ile biednych dzieci mieszka w domu dziecka i oczekuje miłości, której może nigdy nie dostać? Warto byłoby się nimi zainteresować! Ci którzy poddają się in vitro robią to dal własnego zaspokojenia, "ja nie mogę, a chcę". Dla mnie to czysty egoizm. Rozumiem, że każdy chciałby wychowywać dziecko, które z niego wyszło, ja także. Nie można być egoistą...
Aborcja
Aborcja - zamierzone i przedwczesne zakończenie ciąży w wyniku interwęcji zewnętrznej. W prawie polskim dopuszczone są trzy przypadki, kiedy aborcja jest dopuszczana. Pierwszy gdy dziecko jest chore, drugi matka jest poważnie chora i dziecko jej zagraża, trzeci ciąża jest wynikiem gwałtu. W przypadku choroby matki istnieje zasada podwójnego skutku (ostro powiedziawszy - czysta matematyka)... ;( Co kiedy dziecko choruje? Ile na świecie ludzi z poważnymi powikłaniami potrafiący cieszyć się tym co mają, biednych, głodujących, bezdomnych, ubogich? To, że to małe stworzonko nie ma się dobrze, nie oznacza, że przychodząc na świat jest skazane na niepowodzenie, klęskę. To nie prawda! A gwałt? Ciężko go przetrawić i kobiety są w szoku i często mogą nie wiedzieć co czynią, ale mają ludzi w okuł siebie, szkoda, że nie zawsze odpowiedzialnych... Mam pytanie. Dlaczego jedyną śmiertelną ofiarą w wyniku gwałtu miałby by być nienarodzone dziecko, które nie zawiniło w żaden sposób? Da się przecież oddać dziecko do okna życia, czy adopcji. Każdy ma prawo życia!!!
PODSUMOWANIE. Jak odróżnić dobro od zła? Jak wiedzieć co jest etyczne? Trzeba rozróżnić dwie rzeczy: dobro osobiste i dobro drugiej istoty ludzkiej. "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego." Prawda, jak na nią patrzeć? Wszystko (weryfikuje) modyfikuje życie. Teraz tak twierdzę, ale jak pożyję kolejne osiemnaście lat mogę zmienić zdanie. Zostawiam Was z tym. Jutro kolejny wpis, ale nie dotyczący tak turystycznych zagadnień, ale równie dyskusyjnych dla wielu katolików!
Cieszę sie Drogi czytelniku, że dobrnąłeś do końca rozważań i mam nadzieję, iż się do mnie nie zraziłeś. W końcu każdy posiada prawo do wolnego wyrażania opinii.
Pa.
Do napisania.
J
poniedziałek, 4 stycznia 2016
Małe rzeczy
Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia - najlepsze zdanie do rozpoczęcia pisania wpisu na blogu na ten dzień. Nam ludziom ciągle czegoś brak co uważamy za cenne. Kto z was nie wyobraża sobie przyszłości, w której ma najnowszy, lecz nie potrzebny telefon; najnowszą płytę lub książkę osoby, którą się wielbi, drogie ubrania, czy kosmetyki? Tylko czy ponad polowa z tego co kupujemy na bank jest nam potrzebna? Ilu ludzi na świecie głoduje, a my wyrzucamy pieniadze w błoto, ponieważ ubzduraliśmy sobie w pustych mózgownicach, że to oznaka statusu społecznego. Jebać to!!! Pojmuje, że użyłam ostrego słowa, ale trzeba było, by uzmysłowić jak powinien wyglądać nasz system wartości oraz jego hierarchia. Niejednokrotnie biegamy za nic niewartymi ideami, zapominając o tym co najważniejsze - DRUGIM CZŁOWIEKU!! Dosyć często bierze nad nami górę najprawdziwsza próżność i wbrew zdrowemu rozsądkowi wybieramy zło. Dlaczego? Dodajmy do tego co już zapisane lekkomyślność i wszystko jasne. Miłość, przyjaźń, marzenia, idee bywają błędnie skonstruowane w oparciu o głupie postrzeganie tego co w około. Ludzkie serca błądzą, wywieszając białe haniebne flagi i poddają się bez walki. Co mam na myśli? Ile na tym świecie przeprowadzono rozwodów z powodu tzw. "nowej miłości", nie zliczymy. Jeśli czyta to osoba po ślubie, którą trafiła szczała wypuszczona z reki amora, niech uważnie przeczyta kolejne zdania. Jeśli chcesz opuścić ukochaną/ukochanego z powodu jakieś przygody, nowości w nudnym żywocie, zastanów się nad tym dwa razy! Może to być ktoś ważny, ale tylko na momencik. Tak działa zło, że osacza nas z wszystkich stron, fingując szczęście, a potem zrywa klapki z oczu i ujawnia, że nasza wiara w "dobro" była ułudą. Po rozstaniu możesz żałować i ciężki będzie Ci naprawić wyrządzone zło. Ponawiam mój apel: Zastanów się dwa razy zanim podejmiesz decyzję, która może zrujnować Ciebie oraz twoich bliskich!!! Nie niszczmy się. Błagam. Nasza radość jest pierwszorzędna, lecz pamiętajmy o bliźnich. Tak żebym pusto nie gadała, odkryję rąbka tajemnicy o sobie. W ostatniej notce napisałam, że się zabujałam. Podzielę się z wami pewnym faktem. Moim priorytetem stało się, aby to on był szczęśliwy, chronię go przed pokusą i zawsze będę starała się go chronić. Małe rzeczy są istotne, ale Wielkie rzeczy jeszcze istotniejsze. Wiesz czym są Wielkie rzeczy? To istota ludzka! A małe? Wszystko pozostałe. Mam ogromną nadzieję, że komuś te zdania dały do myślenia i zastanowi się zanim coś popsuje. Kolejny wpis będzie dotyczyły kontrowersyjnych tematów. Jesteście ciekawi jakich? Wpadnijcie jutro, ewentualnie w środę.
Do zobaczenia.
Do zobaczenia.
sobota, 2 stycznia 2016
Podsumowanie roku
Hejoooo, co u Was słychać w tym Nowym Roku? U mnie spoko, właśnie skończyłam czytać pierwsze z opowiadań o Sherlocku Holmesie z tej wielkiej "Księgi wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa". Teraz czekają na mnie kolejne przyjemne przygody z najsławniejszym detektywem wszechczasów i jestem z tego powodu bardzo zadowolona, mam ogromną nadzieję, że pożytecznie spędzę czas. Byłam dziś mamą i ciocią z Niemiec na zakupach w galerii handlowej i kupiłam sobie śliczne buty, Bozia poskąpiła mi obuwia, oraz spodnie bo miałam tylko cztery pary. Mogę przyznać, że miło spędziłam dzień, szkoda, że wolne dobiega końca i w poniedziałek znów zaczyna się nauka :(
Dobra nadszedł czas na podsumowanie ubiegłego roku. Napiszę o dwóch ważnych dla mnie sprawach, mogłabym napisać nawet o trzech, ale lepiej nie, bo uznacie mnie za nawiedzoną.
O której napisać najpierw? Już wiem...
Miłość
Tak w zasadzie to nigdy z nikim nie byłam, pozostałam wolna od nieudanych rozpadających się związków, które tak fascynują moje rówieśniczki. Po co w młodym wieku ganiać za chłopakami i się samemu niszczyć. Byłam poważnie "zakochana" i przeżyłam załamanie serca, na swój sposób nadal przeżywam, dowiedziałam się jak to boli. Mimo tego dziwnego uczucia, robiącego z mózgu papkę, tylko marzyłam o kimś, ale nie byłam w stanie o niego walczyć. Nie jestem typem dziewczyny, która myśli tylko o jednym, znalazłam większe ambicie niż inne, pociąga mnie poszukiwanie wyższych wartości. Jestem niepoprawną romantyczką. Jeśli ktoś zechciałby wziąć mnie pod lupę, to stwierdziłby, że dziwne z mnie stworzonko. Bywa. W mojej głowie istnieje tylko jedna myśl, aby przeżyć wartościowe życie w oparciu o miłość i tak się zachowuję. Kiedy rozpoczął się rok dwa tysiące piętnasty, nie byłam zakochana, szukałam obiektu westchnień, ale go nie znajdowałam i czułam się z tego powodu wielce nie szczęśliwa. Smuteczek. Miłość jest dla mnie na prawdę najważniejsza. Dwa lata temu czytałam książkę "Ptaki ciernistych krzewów", rozumiem, że nie jest to wybitnie znane dzieło, ale może być, zwłaszcza dla romantyczki. Przez tą historię w mojej głowie zaświeciła myśl, że chciałabym się zakochać w kimś tak, że nawet jeśli z nim nie będę, stanę się ćmą latającą w około żarówki. I tak się stało... Znalazłam swoją gwiazdkę na niebie, którą lubię i "oddaję cześć i uwielbienie". Specjalnie napisałam tak po chrześcijańsku. Kocham i dziękuję Bogu za tą możliwość. Bo bez miłości nie ma życia, a bez życia nie ma przyszłości... A teraz kilka cytatów W.Szekspira. "Miłość w swej prostej i nieśmiałej wymowie, powie najwięcej, kiedy najmniej powie", "Miłość, która się zmienia, nie jest miłością. Miłość jest jak nieusuwalne znamię, przetrwa burze i nigdy nie zadrży. Miłość nie zmienia się z czasem, w ciagu godzin, czy tygodni, ale potwierdza się, nawet u progu przeznaczenia." O tym najpiękniejszym z uczuć idzie wiele powiedzieć, sporo napisać, czy zaśpiewać. Cieszę się, że biegam za motylami i śnie piękne sny. Ubiegły rok najlepiej wspominam ze względu na obiekt moich westchnień. Jechałam autobusem dwudziestego dziewiątego marca i trafiła szczała amora... Nie pojmuję świata przez różowe okulary, widzę wady i zalety tego co oferuje rzeczywistość. Nie bez powodu namiętnie czytam książki. W nich kryje się wiedza, nauka i mądrość ludzkości i z niej pobieram lekcje.

Wyjazd do Włoch
Od kilku lat widziałam siebie zwiedzającą włoskie miasta. Szkoła, do której uczęszczam, organizuje wiele zagranicznych wycieczek. Wcześniej byłam na wyjeździe do Hiszpanii i mi się podobało. W zeszłym roku szkolnym zorganizowano wycieczkę do Włoch i się załapałam. Zwiedziłam Weronę, Orwieto, Watykan, Rzym, Monte Casino, Asyż, Pompeje, Wenecję i bardzo mi się tam podobało. Każde z wyżej wymienionych miast zrobiło na mnie niesamowite wrażenie i było jedno jedyne w swoim rodzaju. Cieszę się z możliwości zwiedzenia malowniczych miast, poznania ich kultury i historii, którą się pasjonuję. Niestety nie zobaczyłam jednego z najważniejszych miast, Florencji i nie potrafiłam tego przetrawić... Monte Casino zrobiło na mnie największe wrażenie, mimo, że to w Watykanie chciałam pozostać do końca swoich dni. Jak pomyślała o żołnierzach Drugiego Korpusu Polskiego walczących pod dowództwem Władysława Andersa i trudzie, który pokonali, aby wygrać, jestem w niebo wzięta. Jest to dla mnie coś niesamowitego. Cieszę się, że wyśniłam jeden z swoich snów. A oto kilka fotek dla Was z mojego pobytu w Italii:




Jak wspominałam nie wierzę w moc postanowień noworocznych i tego się trzymam, ale... Tak, musi być jakieś "ale", nie obędzie się bez tego. Wierzę, że marzenia się spełniają i ponad wszelką wątpliwość, dążę do tego. Niechaj ludzie gadają co im się żywnie podoba, nie obchodzi mnie to. Mam głęboko w czterech literach gadaninę sępów czekających na mój upadek, jakieś potknięcie. Przez cały rok 2016 zrobię wszystko, aby wydać pierwszą książkę. Życzcie mi powodzenia!!! Niech inni gadają co chcą, oni nie przeżyją życia za mnie lub Ciebie, Drogi Czytelniku. Zrób to samo, weź stery w ręce i zaprowadź się do upragnionego raju, ziemi obiecanej, nieba na naszej planecie. W każdej sytuacji zachowaj siebie! Tego Ci życzę.
Do napisania,
JP.
Dobra nadszedł czas na podsumowanie ubiegłego roku. Napiszę o dwóch ważnych dla mnie sprawach, mogłabym napisać nawet o trzech, ale lepiej nie, bo uznacie mnie za nawiedzoną.
O której napisać najpierw? Już wiem...
Miłość
Tak w zasadzie to nigdy z nikim nie byłam, pozostałam wolna od nieudanych rozpadających się związków, które tak fascynują moje rówieśniczki. Po co w młodym wieku ganiać za chłopakami i się samemu niszczyć. Byłam poważnie "zakochana" i przeżyłam załamanie serca, na swój sposób nadal przeżywam, dowiedziałam się jak to boli. Mimo tego dziwnego uczucia, robiącego z mózgu papkę, tylko marzyłam o kimś, ale nie byłam w stanie o niego walczyć. Nie jestem typem dziewczyny, która myśli tylko o jednym, znalazłam większe ambicie niż inne, pociąga mnie poszukiwanie wyższych wartości. Jestem niepoprawną romantyczką. Jeśli ktoś zechciałby wziąć mnie pod lupę, to stwierdziłby, że dziwne z mnie stworzonko. Bywa. W mojej głowie istnieje tylko jedna myśl, aby przeżyć wartościowe życie w oparciu o miłość i tak się zachowuję. Kiedy rozpoczął się rok dwa tysiące piętnasty, nie byłam zakochana, szukałam obiektu westchnień, ale go nie znajdowałam i czułam się z tego powodu wielce nie szczęśliwa. Smuteczek. Miłość jest dla mnie na prawdę najważniejsza. Dwa lata temu czytałam książkę "Ptaki ciernistych krzewów", rozumiem, że nie jest to wybitnie znane dzieło, ale może być, zwłaszcza dla romantyczki. Przez tą historię w mojej głowie zaświeciła myśl, że chciałabym się zakochać w kimś tak, że nawet jeśli z nim nie będę, stanę się ćmą latającą w około żarówki. I tak się stało... Znalazłam swoją gwiazdkę na niebie, którą lubię i "oddaję cześć i uwielbienie". Specjalnie napisałam tak po chrześcijańsku. Kocham i dziękuję Bogu za tą możliwość. Bo bez miłości nie ma życia, a bez życia nie ma przyszłości... A teraz kilka cytatów W.Szekspira. "Miłość w swej prostej i nieśmiałej wymowie, powie najwięcej, kiedy najmniej powie", "Miłość, która się zmienia, nie jest miłością. Miłość jest jak nieusuwalne znamię, przetrwa burze i nigdy nie zadrży. Miłość nie zmienia się z czasem, w ciagu godzin, czy tygodni, ale potwierdza się, nawet u progu przeznaczenia." O tym najpiękniejszym z uczuć idzie wiele powiedzieć, sporo napisać, czy zaśpiewać. Cieszę się, że biegam za motylami i śnie piękne sny. Ubiegły rok najlepiej wspominam ze względu na obiekt moich westchnień. Jechałam autobusem dwudziestego dziewiątego marca i trafiła szczała amora... Nie pojmuję świata przez różowe okulary, widzę wady i zalety tego co oferuje rzeczywistość. Nie bez powodu namiętnie czytam książki. W nich kryje się wiedza, nauka i mądrość ludzkości i z niej pobieram lekcje.

Wyjazd do Włoch
Od kilku lat widziałam siebie zwiedzającą włoskie miasta. Szkoła, do której uczęszczam, organizuje wiele zagranicznych wycieczek. Wcześniej byłam na wyjeździe do Hiszpanii i mi się podobało. W zeszłym roku szkolnym zorganizowano wycieczkę do Włoch i się załapałam. Zwiedziłam Weronę, Orwieto, Watykan, Rzym, Monte Casino, Asyż, Pompeje, Wenecję i bardzo mi się tam podobało. Każde z wyżej wymienionych miast zrobiło na mnie niesamowite wrażenie i było jedno jedyne w swoim rodzaju. Cieszę się z możliwości zwiedzenia malowniczych miast, poznania ich kultury i historii, którą się pasjonuję. Niestety nie zobaczyłam jednego z najważniejszych miast, Florencji i nie potrafiłam tego przetrawić... Monte Casino zrobiło na mnie największe wrażenie, mimo, że to w Watykanie chciałam pozostać do końca swoich dni. Jak pomyślała o żołnierzach Drugiego Korpusu Polskiego walczących pod dowództwem Władysława Andersa i trudzie, który pokonali, aby wygrać, jestem w niebo wzięta. Jest to dla mnie coś niesamowitego. Cieszę się, że wyśniłam jeden z swoich snów. A oto kilka fotek dla Was z mojego pobytu w Italii:




Jak wspominałam nie wierzę w moc postanowień noworocznych i tego się trzymam, ale... Tak, musi być jakieś "ale", nie obędzie się bez tego. Wierzę, że marzenia się spełniają i ponad wszelką wątpliwość, dążę do tego. Niechaj ludzie gadają co im się żywnie podoba, nie obchodzi mnie to. Mam głęboko w czterech literach gadaninę sępów czekających na mój upadek, jakieś potknięcie. Przez cały rok 2016 zrobię wszystko, aby wydać pierwszą książkę. Życzcie mi powodzenia!!! Niech inni gadają co chcą, oni nie przeżyją życia za mnie lub Ciebie, Drogi Czytelniku. Zrób to samo, weź stery w ręce i zaprowadź się do upragnionego raju, ziemi obiecanej, nieba na naszej planecie. W każdej sytuacji zachowaj siebie! Tego Ci życzę.
Do napisania,
JP.
Subskrybuj:
Posty (Atom)